W mieszkaniu Robertów, Szymon usiadł na sofie. Roberta przyniosła mu zimne piwo Perła. Gdy zasiadła obok niego, opowiedział jej z detalami o całym dzisiejszym dniu.
-Naprawdę zaczęło mi zależeć na niej.
Pogłaskała jego ramię. On przycisnął jej dłoń, jakby nie chciał, żeby ją zabierała.
To co powiedział przed chwilą, było prawdą. Nie zmieniło to jednak jego uczuć do niej – wciąż żywił do niej silne uczucie.
„Mogę kochać dwie dziewczyny?” - spuścił głowę. Przez chwilę był w takiej pozycji.
-Nie poddawaj się... - mówiła do niego. - Jesteś w stanie przekonać ją do siebie. Musisz tylko być szybszy od Borysa zanim on ją skrzywdzi.
Twierdząco kiwnął głową.
Wstała z siedzenia, westchnęła.
-Może być dla niej bardzo kochanym chłopakiem – skrzyżowała ręce. - Może się czuć przy nim wyjątkowa. Może z nim planować przyszłość... lecz prędzej czy później, bardziej lub mniej ją zrani. Nie sądzę, by się zmienił w ciągu dwóch lat.
Podniósł wzrok na nią. Odwzajemniła to.
-Tamtego dnia nigdy nie zapomnę, choć umiem żyć z nim normalnie. Tamten dzień był dniem sądu dla mnie. Mogłam umrzeć albo żyć dalej. Gdyby... gdyby... gdyby ten ktoś... ten ktoś by mnie nie uratował... - westchnęła. - Nikt nie wiem, kim on był...
-I chyba nikt się nie dowie...
-Nawet ja...
-Roberto... właśnie... muszę Ci coś powiedzieć...
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszła i otworzyła je.
-Ewa!
Stała przed nią.
Szymon gwałtownie podniósł się i stanął przy Robercie. Ruda zrobiła wielkie oczy i dało się zauważyć zdenerwowanie na jej twarzy.
-Co... on tu robi?
-Przyszedł porozmawiać.
-Ja też... ale bez niego...
Brunetka spojrzała się na niego.
-To ja pójdę... - odezwał się Szymek. - Wrócę później...
Katja Roberta twierdząco kiwnęła głową.
Ewka odsunęła się, gdy wychodził, po czym weszła do środka.
-Kawy, herbaty? - zapytała gospodyni domu.
-Nie, dziękuje. - usiadła na kanapie.
Przyszła pani Kowalow usiadła na fotelu ze szklanką Coli.
-Chyba... - zaczęła Iwanow. - wiesz z kim obecnie jestem w związku.
-Coś słyszałam...
-Wiem, że byłaś z Borysem. To nie jest dla Ciebie dobra wiadomość.
-Szczerze? Nie jest.
-Chciałby cię przeprosić za to, że niechcący cię wepchnął do wody i...
-Niechcący?! Niechcący?! - wstała. - Jak to niechcący?!
Opowiedziała jej całą historię przedstawioną przez Borysa.
-Fajnie! Szkoda, że pominął tyle istotnych faktów!
Ewa patrzyła na nią wręcz przerażonym wzrokiem.
Tarnow zaczęła opowiadać jej swoją wersję wydarzeń.
-Jak przyłapałam go w ukryciu z moją siostrą Pauliną, jak obściskiwał się z długonogą laską! Widziałyśmy, że wieczorami chodzili na basen. Któregoś dnia poszłam za nim. Zobaczyłam ich, jak się całowali w wodzie, omal nie doszło tam do wiadomo czego!
Ruda przełknęła głośno ślinę.
-Co miałam ukrywać, że tego nie widzę! Gdy mnie zauważyli, tamta wyskoczyła jak oparzona! On wyszedł z basenu, zaczął się mi tłumaczyć, ale to było śmieszne. Gdy dostrzegłam, jak ta dziunia się ubiera, to rzuciłam kilka słów krytyki w jej stronę. Odpyskowała mi i odeszła normalnie obrażona! Ojejciu, jak on się przejął, że sobie poszła! Jęczał „Och Katji”, to mu odpowiedziałam: „Masz za swoje dupku!”. Nie spodziewałam się, że on mówiąc „Cicho bądź” pchnie mnie z niemal całej siły do wody. Hah, przecież dobrze wiedział, że nie umiem pływać. Darłam się: „Pomocy! Topię się! Ratunku!”. A on zdenerwowany stał i nic nie zrobił. Dupeczka wróciła kładąc mu łapę na ramieniu i coś mu szepnęła. Ten normalnie oczarowany uciekł z nią. Dopiero pewnie później pomyślał o czymś takim jak wyrzuty sumienia czy zabójstwo. Więc, zostałam sama tam.
Ewa szepnęła „Boże”.
-Wiedziałam, że to mój koniec – to ten dzień, w którym zakończę swoja ziemską wędrówkę. Modliłam się tylko, by Bóg wybaczył mi wszystkie moje grzechy i pozwolił na spokojne życie wieczne. Oddech już uciekał, byłam całkowicie zanurzona pod wodą. Moją ostatnią myślą było „Amen”. Straciłam przytomność. To właśnie wtedy ten ktoś... ten ktoś wskoczył do wody i zabrał mnie na suchy „ląd”. Zrobił mi sztuczne oddychanie – skuteczne. Obudziłam się w jego silnych, męskich ramionach. Oświetlony był tylko basen, więc nie dostrzegłam jego twarzy. Wiem tylko, że był chłopakiem o krótkich, czarnych włosach. „Kim jesteś?” wyszeptałam mu i ponownie urwał mi się obraz. Ocknęłam się tym razem wśród Pauliny, Alana, Szyszy, Dawida, Marcina, Magdy i Andrzeja. Moja Sis płakała i całowała mnie po twarzy dziękując Bogu, że żyje i zapewniając, że wykastruje Borysa. Pytałam się o mojego wybawiciela, lecz oni nic na ten temat nie wiedzieli. Tak naprawdę mało kto wie o tym incydencie, a jeśli ktoś będzie do publicznie rozgłaszać na moją niekorzyść, to spotka go kara – tak rozporządziła Szyszka. Mój już wtedy były chłopak uciekł z Prypeci, a ja unikałam basenów – dopiero jakiś czas po tym odważyłam się na Jacuzzi z RŚT (skrót od Radioaktywnej Śmietanki Towarzyskiej). W tym roku poznałam Roberta... pobierzemy się za kilka dni... Lecz wciąż marzę, by poznać tego, który mnie uratował... - opadła na siedzenie po wyczerpującej opowieści.
Ewka zszokowała się jej opowieścią.
-Nie musisz nic mówić... tego się komentować nie da... po prostu nie da...
Ruda wstała z sofy i gdy otworzyła usta, by coś powiedzieć, nie zrobiła tego. Spojrzała tylko na Robertę i opuściła mieszkanie bez słowa.
Przy budynku stał Galupienko, który z trudem powstrzymywał się od myśli o papierosach. Gdy ją zobaczył, te myśli zupełnie znikły.
-Tylko odejdź ode mnie! - krzyknęła. - Daj mi spokój!!! - odeszła.
Jednak on poszedł za nią, złapał ją, obrócił i pocałował. Odrywając usta, dostał od niej cios w policzek.
-Nie dotykaj mnie!!
-Kocham cię Ewo.
Zaśmiała mu się w twarz.
-Wiem, że Ty kochasz mnie też, tylko boisz się tego powiedzieć teraz!
-Nie kocham Ciebie! Nigdy nie kochałam!
Zamilkli.
-To była tylko przygoda z Tobą! Nie przyjechałam tutaj, byś się ciągle z tobą pieprzyć! Szukam tu kogoś, rozumiesz?! Szukam!!
Szymon po przesłuchaniu jej wypowiedzi, wpadł na pewien pomysł – ryzykowny jak stwierdził, ale warto spróbować.
-Dobrze! Jak sobie mała chcesz! Jak chciałaś ruchania, to go dostałaś! Ja nie będę cię już o nic błagał. Idź do Boryska – Ruska i żyjcie długie i szczęśliwie i z gromadką dzieci! Widać, on woli taką nadąsaną księżniczkę jak Ty. A my nie jesteśmy siebie warci. Hasta la vista, baby! - wszedł do bloku.
Czuła, jakby rozpadała się na miliony kawałków. Nie chciała od niego tej wypowiedzi.
-Nie... - łzy kapały jej z policzków. - Nikt mnie już nie chce... nikt mnie nie rozumie... - otarła dłońmi oczy. - Nikt mnie już nie kocha... - zaczęła biec. - Po co ja się w ogóle urodziłam?
-Lauro... - Babcia Adiel zwróciła się do niej. - Sprawdź, co z Tomusiem, bo długo go nie ma.
-Dobrze...
Chcąc zapukać w drzwi od łazienki, on akurat je otworzył.
-Jejku! Nic Ci nie zrobiłem? - zapytał z troską w głosie.
-Ależ nie... nie...
Popatrzyli na siebie w ciszy.
-Twoja... babcia prosiła mnie, bym sprawdziła, czy żyjesz.
-Ach ta babcia Adiel... więc... idziemy?
-Tak... znaczy ja za chwilę...
Twierdząco kiwnął głową i wrócił do salonu. Ona śledziła go wzrokiem. W toalecie zebrało jej się na różne myśli.
„Jaki on jest piękny i miły. Już od prawie dwóch lat podkochuje się w nim, tylko on teraz wraca i to zaręczony. Magda jest bardzo przyjazną osobą, w końcu Tomek musiał mieć powód, by ją wybrać. Nie popsuję czyjegoś szczęścia – czas skończyć z nierealnymi marzeniami i wziąć się w garść, ot co!”.
Wróciła do gości i starała się nie robić maślanych oczu do Riddla.
-Mam pewien pomysł. Lauro...
Poliki paliły ją od jego głosu, który wypowiedział jej imię.
-Byłaś kiedyś w Prypeci?
-Nie...
-Więc, może chcesz z nami pojechać... i zwiedzić miasto?
-Poznasz RŚT! - wtrąciła Magda. - Właściwie, to już poznałaś jedną osobę z niej – mnie!
-Jej.. dziękuje wam... chętnie pojadę.
Staruszka pogłaskała jej dłoń i posłała jej serdeczne spojrzenie.
-Jedź moje dziecko.
Twierdząco kiwnęła głową.
„New life... new life...”
-Szefie, Szefie!!! - Perła pobiegł do Roberta. - Paczaj, co znalazłem! - zaczął wymachiwać przedmiotem.
Robert wziął to w ręce.
-Barbi projektantka mody?! A kto tą grę tutaj zostawił?
-Ni wim.
-Przyznaj się!
-Ja niet!
-Powiedź, bo...
-Bo...
-Zrobię Ci z dupy Pearl Harbor!
-Dobra... graliśmy ostatnio w to z Marianem...
Cisza.
-WŁACZAJ KOMPY!! Zrobimy takie kreacje, że Tomasz Pajacykow uściśnie nam dłonie!!
-I posra się ze szczęścia!!
-I posra się ze szczęścia!!
Skacząc do góry, odpalili grę...
Szymon z powrotem znalazł się w mieszkaniu Kowalowów.
-To na nic Robi, ona nadal jest obrażona!
-Kurczę...
-Ale... jak powiedziałem, że mi już na niej nie zależy, to ją to poruszyło!
-Bo... czułe coś do Ciebie!
-Ale te gierki mnie męczą!
-Nie dziw się jej, zraniłeś ją.
-Ja wszystkich ranie.
-Oj przestań.
-Co przestań? Kurwa... - usiadł na dywanie. - jakie moje życie jest pojebane...
Ukucnęła przy nim.
-Życie jest piękne... naprawdę. - dotknęła jego ramienia.
-A co Ty wiesz o życiu?! - odepchnął ją tak, że się przewróciła.
Spuściła głowę, włosy zakamuflowały jej twarz. Gdy usłyszał dźwięk, jakby płakała, podszedł do niej.
-Roberto... och moja maleńka... - próbował ją przytulić. - Przepraszam... ja nie chciałem... nie chciałem cię uderzyć... misiu.. - uniósł jej pod brudek i dostrzegł łzy w jej oczach. Drugą dłonią gładził jej policzek. Widok jej spojrzenia poruszył go tak bardzo, że przełykając ślinę, zebrał w sobie odwagę, by powiedzieć.
-Muszę Ci coś powiedzieć... mój sekret, który od dwóch lat trzymam w sercu...
2 komentarze:
BOSKIE!!!!
*_* <33333
Dzięki!
Antyspam wyłączony.
Prześlij komentarz