CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

środa, 22 grudnia 2010

Prypeć Wg Robertów: Wydanie Specjalne: Święta w Prypeci.

Ach, cóż to za dzień!
Mnóstwo bieli dookoła...
dźwięki dzwoneczków...
i kolęd...
oraz śmiechów.
Wszystko jest tak... zimowo... radioaktywne!
A więc oznacza to jedno...
NASTAŁ CZAS ŚWIĄT W PRYPECI!

-Szanowna Małżonko!
-Och mój miły! - owa Małżonka rzuciła się na żyję Szanownemu Małżonkowi i napotkała jego miękkie i ciepłe wargi gotowe na całusy.
-Maam prezencik dla Ciebie! - ochoczo powiedział.
Zagwizdał, otworzył szerzej drzwi do Radioaktywnego Pałacu. Szymon Galupienko wraz z Perłą Krawczukiem i Robertem Kowalow oraz kilkunastoma mężczyznami wnieśli ponad... 50 metrową choinkę!
-Och kochanie! - Szysza Szyszenko się zachwycała. - Ale ona duża!
-Duża jak chuj! - skomentował Szymon.
-Ale urwał! - krzyknął rozbawiony Perła.
Szysza złożyła dłonie. Spytała.
-Skąd ją macie?
-A, zajebaliśmy z Carrefura! - odpowiedział Robert.
-Och, grzeczny chłopiec. - pogłaskał go po jego natapirzonej głowie.
Dzyn, dzyn!!
Dzyn, dzyn!!
Dzyn, dzyn!!
Dzyn, dzyn!!
Marian jeździł na rowerku w salonie.
-DISCO!
Niektórzy tylko kręcili głową.
-PUNK! - wiadomo, kto to powiedział.
-DISCO X-MAS!
-PUNK X-MAS!
-Prypeciowych Świąt i już! - Szysza ich objęła. - A teraz kurwa ubierać choinkę!
Wszyscy panowie posłusznie rozpoczęli akcję ustawiania drzewka.
Niedługo potem zjawiły się dziewczęta: Roberta, Ewa, Czarna i Magda.
-Chłopaki!! - wrzasnął Krawczuk. - Laski przyszły!
-ROBERTA!!! - wydarł się Kowalow.
Ona pomachała mu i wysłała buziaki. Chłopak po linie, sprawnie zszedł do niej. Gdy tylko znalazł się przy niej, chwycił ją w pasie i obracał. Gdy postawił ją na ziemię, nie potrafił oderwać swoich warg i języka od niej.
-Stary, nie widzieliście się tylko kilka godzin, a zachowujesz się jakbyś nie widział jej latami! - powiedział Galupienko.
Ewa skrzyżowała ręce.
-On chociaż zszedł z choinki do swojej żony!
-Oj, już nie fochaj. - zaczął schodzić po linie.
Objął ją, lecz ona udawała obrażoną. - Wiesz, że jesteś tylko moja wyjątkowa! Tylko ja Ciebie tak bardzo kocham! - wystawił wargi, ale ona odchyliła głowę.
Gdy zrobił minę smutnego kaczorka, pstryknęła go w nos śmiejąc się.
-Wiem kochanie, jak bardzo mnie kochasz!
Mruczał niczym kot, po czym zatopił języczek w jej wargach.
Punkowiec również chciał przywitać się ze swoją drugą połówką.
-Czekajta no! Ja zejdę o tak! - wyciągnął spadochron. - Dżeromimo!!! - skoczył.
Leci...
Leci...
Leci...
Leci...
-Odpal spadochron! - ktoś krzyknął.
Na nieszczęście, nie dało się go otworzyć...
-Aaaaarrrrrrghrrrr!! Chuja iglesios dupos jebs (Perła starał się przeklinać po hiszpańsku, lecz nie wychodziło mu to zupełnie...)!!! Aaaaaaaaaaaa! - „wylądował”
Swietłana zrobiła oczy jak polskie 5 zł i dłonią stłumiła krzyk.
-No i w pizdu, skoczył. - skomentował Szymek.
-I cały misterny plan też w pizdu. - dodał Robert.
Jednak, zdarzył się cud i... chłopak nie potłukł się w ogóle i co najważniejsze – przeżył.
-Punk bejbe! - krzyknął.
-Ty... Ty... - Czarna uklęknęła przy nim. - Ty debilu! - wymachiwała rękoma. - Kto normalny tak robi?! Mogłeś się zabić! - prawdopodobnie chciała go uderzyć, ale on przyciągnął ją do siebie ze śmiechem, który zarażał innych. Sama zaczęła się z nim śmiać i położyli się w spadochronie, gdzie namiętnie się całowali.
-No... ale chłopaki miał wejście. - powiedział Galupienko.
-Gustowne... oryginalne... eleganckie...
-DISCO!
Szysza widząc to, stanęła między nimi.
-Hahaha! O jezu, hahaha! Zajebiście panowie... ale czy możecie kurwa wrócić do pracy?!
-TAK JEST! - odpowiedzieli i razem z Perłowiczem wspięli się na sam szczyt choinki.
-Eee... chłopaki... - Krawczuk mówił to z niepewnością w głosie. - Który z was ma gwiazdkę?
Obejrzeli się na siebie.
-O kurwa... - powiedzieli jednocześnie.

Panny zajęły się przygotowaniem potraw na Wigilijny stół. Swietłana pokazała wszystkim, że zna się na tym najbardziej, a Roberta, że nienajlepiej.
-Hmmm... to co Ty jesz z Robertem? - Czarna spytała panią Kowalow.
-Umiemy robić naleśniki, kanapki... spaghetti, placki ziemniaczane... ciastka czekoladowe, lody o prawie każdym smaku...
-O, to nieźle.
-Wiesz, dzięki temu schudliśmy hihihi!
-Dobre to! - skomentowała Magda.
-Jak widać, jak nie jesteś mistrzem w gotowaniu, to masz figurę! - powiedziała Ewa.
-Ja już tyje! - Swietłana pokazała im swój brzuch.
-A może to ciąża?
-Pyknij się! Jakby tak było, to bym to wiedziała!
Roberta dotykała swojego ciała. Powiedziała.
-Jaki ja byłam kiedyś pulpet... dzięki Bogu, że schudłam!
-A wy... - dziewczyna Szymona podeszła do niej – znaczy Ty i Robert, to próbujecie gotować coś innego?
-Tak, eksperymentujemy czasami. Zwykle to nigdy nam nie wychodzi i kuchnia wygląda wtedy jakby ktoś jej z bańki wyjechał. Ale ja i Robert dostajemy ataku śmiechu, a potem on bierze mnie i tapirujemy się w sypialni. - przy ostatnim zdaniu mrugnęła okiem i uśmiechnęła się znacząco.
-Aaa, spoko! - kiwnęła głową z uśmieszkiem.
-Och! - Szysza położyła dłoń na ramieniu Kowalow. - Dobra dzieczynka!
-Dziewczyny, chono tu! - Magda zawołała je, by wzięły jedzenie i położyły na stół. Gdy stanęły przy wigilijnym stole, ktoś postawił talerze wcześniej.
-Co to jest? Dlaczego ta woda jest z widelcem? - zapytała Szysza,
Marianek podjechał rowerem.
-Bo to jest Wodolec!
Panienki spojrzały na siebie z minami „WTF?”
-WTF?
-No... woda z widelcem! - wyjaśnił Marian.
Wszystkie zrobiły facepalm.

Jakiś czas później...

-No! - krzyknął dumnie Perła. - Możecie odpalać!
-ODPALAMY! - wydarli się duet Kowalow-Galupienko i podłączyli do kontaktu świecidełka w choince.
Wszyscy krzyczeli brawo i bili brawa.
-Panowie! - Krawczuk stanął przy duecie i po męsku się objęli - Rozjebaliśmy tym system!!
-DA!
-Och jak pięknie! - Szyszka tańczyła. - A na dworze? Zapalone?
-Jeszcze nie Szanowna Władczyni!
-To na co kurwa czekacie?! Jazda!!
Do Pałacu weszli państwo Paulina i Marcin Gorowiczow z Tomkiem oraz Andrzejem Fleczerowiczem.
-Aleee kolejki były! - opowiadał Marcin.
-No, ale szybko wróciliście.
-Pewnie, ale kiedy nie chcieli nas wpuścić na pierwsze miejsce, to Paulina.. hahha tak huknęła, że aż takiego wstrząsu od czasów koncertu Płonących Dup nie czułem!
Paulina podeszła do niego i chwyciła za pod brudek.
 -No co Ty skarbie nie powiesz?
-Wiele... - mruknął.
Pociągnęła go za krawat i pobiegli do kuchni. Zrzucili wszystko z blatu jednym ruchem. Obdarzając się namiętnymi pocałunkami, zdejmowali z siebie ciuchy. Zupełnie nadzy, wleźli na stół i w pozycji misjonarskiej, zaczęli uprawiać seks.
-Och dobrze, och kuźwa dobrze! - krzyczała.
-Och skarbie ooooooch!
Co 5 minut zmieniali pozycje.
-Jeszcze... jesszczeee oooooch - jęczała.
-Mrrrrrrrrrrraaaaaaauuuuuu!
Nasienie Marcino prysnęło na blat.
W tym czasie do kuchni wszedł Gahanow. Gorowiczow i Plichtenko płonęli ze wstydu. Jednak on jakby zupełnie nie zauważył ich, lecz coś innego...
-Ale ten stół upierdolony jest! Rurku! Rurku!!
Rurek pojawił się natychmiast.
 -Który idiota tu dowodzi?
 -W sumie... ja.
 -Czy wiesz, co grozi za taki ujebany stół?
 -W sumie... nie.
 -Nie wkurwiaj mnie, dobrze? Od dwóch dni tak upierdolony stół jest tutaj!
 -W sumie... tak...
 -Ma tu więc wszystko lśnić jak moje dupsko!
 -Ale...
-Czy to jasne?!
 -Jak choinka...
Gdy Gahanow się oddalił trochę.
-Mam cię w dupie. - szepnął Rurek.
Dawid się odwrócił.
 -Co ty powiedziałeś?!
 -W sumie nic...
 -No!
 Pojawił się Marian.
 -A na upierdolony stół... KAMILEK! - machnął wszystkim przed nosem butelką z... twarzą Kamila Durczoka i napisem "Kamilek". - KAMILEK - NA UPIERDOLONY STÓŁ! - wręczył Gahanowowi i znikł
 Również pozostali oprócz Marcina i Pauliny zniknęli z pomieszczenia. Kochankowie nie wiedzieli kompletnie, co się stało. Szybko się ubrali i uciekli z "miejsca zbrodni".

 Krawczuk podszedł do Andrzeja.
-Siemaneczko Teściu! - mocno go wyściskał.
-Perł... Pawełku... nie musisz być taki czuły wobec mnie!
-Och, ale muszę!
-Musisz?
-Muszę!
-Musisz?
-Muszę!
I tak kilka razy.
Szyszenko nerwy puściły.
-Zamknąć ryje!
Umilkli.
Ewa podeszła do Magdy.
-Chodź, mam dla Ciebie coś fajnego! - szepnęła ruda do niej.
Zaprowadziła ją po schodach do jej pokoju. Na łóżku znajdowało się pudełko – różowe i wyglądające naprawdę pięknie.
-To dla Ciebie! Rozpakuj! - zachęcała.
Niebieskooka uśmiechnęła się i staranie rozpakowała. Wyjęła nową, czerwoną sukienkę. Wstała i stanęła naprzeciw lustra. Przystawiła materiał do swojego ciała. Podobała jej się.
-Ewusiu! Pięknie Ci dziękuje! Nie musiałaś naprawdę...
-Oj tam! Musiałam, bo jesteś jak moja siostra! - objęła ją.
-Myślisz... że Tomkowi się spodobam?
-Hihihi, na pewno!
Tomasz czekał w salonie na ukochaną. Ona powolnym krokiem schodziła po schodach. Serce zabiło mu szybciej, gdy ją dostrzegł. Posłał jej serdeczny uśmiech. Odwzajemniła to.
-Witaj Magdo. - chwycił jej dłoń i ucałował.
-Witaj Tomaszu.
Patrzył głęboko w jej oczy. Pogłaskał jej policzek. Wręczył jej różę, którą chował za swoimi plecami.
-Dziękuje. Jest śliczna.
-Jak Ty...
Trzymając kwiat, objęła go w pasie, a on trzymał w dłoniach jej twarz. Zbliżali swoje wargi do siebie.
Dzyn, dzyn!
Dzyn, dzyn!
-DISCO!

-Wszystkie ozdoby na zewnątrz zawieszone? - pytała Szysza.
-DA!
-To odpalajcie już! Idziemy na dwór, wszyscy! No, chodźcie!
Ubrali się ciepło i wyszli na zewnątrz.
-Gotowi?? - Perła trzymał w napięciu.
-DA!!!
-SO LET'S PUNK YEAH!!!
Duet Robert-Szymon podłączyli wszystkie tyczki tam, gdzie trzeba. I tak właśnie cały Pałac i pobliskie choinki w ogrodzie zabłysnęły na całe miasto.
-Panowie! - Szyszenko ich zawołała. - Odpierdoliliście kawał porządnej roboty! - poklepała każdego po ramieniu.
-DJAKUJEMY!!!
-No! A teraz wracamy na... Wigilię!

Wszyscy zajęli swoje miejsca przy stole. Szyszka po spojrzeniu na zegar, podniosła się z krzesła, wzięła kieliszek i zastukała w niego. Dzięki temu cała uwaga była skupiona na niej.
-Kochani! Dziś... ten dzień... jest dniem... wyjątkowym dla każdego Prypecianina... i każdego człowieka na Ziemi. Nastał teraz czas, kiedy to spotykamy się... radujemy... jednoczymy... - wzięła opłatek w dłoń – To... - machnęła nim. - jest symbol zgody... i miłości. Niech te... wartości... zagoszczą na stałe... w naszych sercach. Powstańmy.
Wstali wszyscy.
-Każdy ma ten symbol. Niech więc każdy do weźmie i podzieli się nim z ukochana osobą, a potem z każdym.
Tak też czynili.
Np. Robertowie.
-Kochanie – on zaczął. - Życzę Ci jak najlepiej. Życzę nam, żebyśmy się jeszcze bardziej kochali i żeby wkrótce nasz dom się powiększył oraz abyśmy my nie opuścili aż do śmierci...
-Dziękuje skarbie. Kocham cię.
-Ja Ciebie też.
Wymienili między sobą mnóstwo objęć i pocałunków.
I właściwie tak samo wyglądały życzenia pozostałych par. No, może oprócz...
-Punka bejbi!
-Wzajemnie Perełko!
Oraz...
-Disco koteczki!
-Chciałeś powiedzieć – Disco robaczki!
Śmiech.
-A więc... POSIŁKU CZAS ROZPACZĄĆ! - krzyknęła Władczyni Prypeci!
-Wpierdalamy?! - Perła miał zaciesza jak nigdy.
-Wpierdalamy! - odpowiedziała mu Szyszka.
-I na zdrowie! - ktoś dodał.
Jedzenia było tyle, że chyba przez kilka miesięcy będzie zapas. Wiadomo było, że wszystko od razu ze stołu nie zniknie, a prezenty czekają.
-Stop ludki! Na razie koniec żarcia! Teraz prezenty, a potem wpieprzajcie to, co chcecie! - Szanowna Władczyni co niektórych musiała odciągać siłą od stołu.
Wszyscy ustawili się przy choince. Nagle, wyłączono prąd.
-Ratujcie mnie, Niemcy mnie biją!!! - wydarł się Paździochowicz.
Słychać było, jak ktoś zrobił facepalm i uciszył krzykliwego osobnika. Ponownie włączono światło, a pod świątecznym drzewkiem znalazły się prezenty.
-PREZENTY! - krzyczeli.
Każdy uważnie popatrzył na paczki i znalazł te właściwie. Każdy, kto rozpakował je i zobaczył zawartość, był szczęśliwy.
-DZIĘKI ŚWIĘTY MIKOŁAJU! - krzyczeli.

-No, teraz czas na świąteczne zdjęcie koteszki! - krzyknął Marianek.
-Daj to! - fotograf wyrwał mu aparat. - Proszę się wszyscy ustawić.
Polecenie wykonano.
-Uwaga.... na 3 mówimy...
-DISCO!!!
-Dobrze, niech będzie... disco. A więc uwaga. 3...2...1...
-DISCO!!!
Pstryk!
Oto fotografia naszych Prypecian została zrobiona.
Teraz wszyscy zaczęli śpiewać fragment kolędy.
-Cicha noc, święta noc,
Pokój niesie ludziom wszem.
A u żłobka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta,
Nad Dzieciątka snem,
Nad Dzieciątka snem
.

Jakiś czas przerwy....

NA SCENĘ WCHODZĄ... PŁONĄCE DUPY!!!
-(śpiewa Perła)
Kiedy patrzę na Ciebie
Dziwię się samemu Sobie
Co Ty w Sobie masz
Ile Ty mi teraz dasz
Piękna moja dziewczyno
Masz ze sobą dziś wino
A ja krzyczę niedobry
Zupełnie nie mądry:
(śpiewa Perła, Robert, Szymon, Marcin)
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
(śpiewa Perła)
Wylewam całą buteleczkę
Rozpinam Ci bluzeczkę
Nie rozumiesz mnie
Ale kochasz mnie
Czuje do Ciebie to samo
Moja ty damo
Wstaję i mówię do Ciebie
Patrząc dumnie na Siebie:
(śpiewa Perła, Robert, Szymon, Marcin)
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
(śpiewa Perła)
Tańczymy poloneza
Co za poza!
Chyba oszaleję
To się upiję
Zjedz Szyszki
Będziesz Wielki!
A w ciepłym łóżeczku
Z Tobą misiaczku
A więc...
(śpiewa Perła, Robert, Szymon, Marcin)
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
Yeah, Yeah, Yeah!
COLĘ Z WÓDKĄ MI DAJ...

A teraz kilka słów od Autorki:
ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT, WYMARZONYCH PREZENTÓW POD CHOINKĘ, POGODNEJ ATMOSFERY WŚRÓD RODZINY, SZALONEGO I PIJANEGO SYLWESTRA ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!

PS: Notka opublikowana 2 dni przed Wigilią, ponieważ dwie oddane fanki domagały się tej notki szantażując mnie xD ! Miejcie zaciesza moje panny xD

1 komentarze:

Kaleid pisze...

Trzymając kwiat, objęła go w pasie, a on trzymał w dłoniach jej twarz. Zbliżali swoje wargi do siebie.
Dzyn, dzyn!
Dzyn, dzyn!
-DISCO!



Ten fragment mnie riozjebał na milion kawaleczków. KOcham Cie! I Ewusie za moją czerwoną sukienke :D