Paulina i Marcin wybrali się na spacer po radioaktywnym ogrodzie za Pałacem. Róże świeciły się intensywnie w porównaniu do innych kwiatów. Unosił się zapach słodkich wanilii. Położyli się na trawie obok siebie i patrzyli na błękitne niebo pełne chmur. Gdy zamknęła oczy, poczuła jego ciepłe wargi na ustach. Jego język lizał się z jej językiem. Jego dłoń macała jej piersi. Zdjął koszulę, a ona swoją. Bez problemu odpiął jej stanik. Rozpięła rozporek w jego jeansach i wsadziła mu tam swoją dłoń. Palcami obejmowała twardego i grubego członka. Położył się, ona wraz z bielizną zdjęła mu spodnie. Pieściła ustami jego penisa. Mruczał jak kot zadowolony z rozkoszy. Czuła, że w jej ustach zebrała się biała substancja, którą natychmiast wypluła. Rozebrała się do nagości. Usiadła na nim, łącząc w ten sposób ich ciała. Opadała rytmicznie na jego męskość, a jego ręce wędrowały po jej biodrach, czy biuście. Ona jęczała, a on ciężko oddychał. Odnosiła wrażenie, że krew wrze w jej ciele, a on czuł jak jego „zawodnik” pulsuje i wkrótce nastąpi wytrysk. Poruszała się coraz szybciej, a jej dźwięki rozkoszy były głośniejsze. On sam zaczął z nią głośno wzdychać.
-Och Marcin, och Marcin, och Marcin...
-Och Paulina, och Paulina, och Paulina!
Osiągnęli najwyższy szczyt.
Ich ciała lepiły się od potu, a serca jakby nie potrafiły znaleźć rytmu. Tak jak na początku, położyli się na trawie na plecach. Wtuliła się w niego, a on ją objął. Wsłuchiwali się w ćwierkanie ptaków i wpatrywali się w wolno przemijające chmury.
Tymczasem...
-A gdzie jest Towarzysz Gorowiczow? - pytała niemal wszystkich Towarzyszka Szyszenko.
Wszyscy odpowiadali jej, że nie wiedzą.
-Dobra, sama go poszukam. Pewnie jest gdzieś na dworze – wyszła z Pałacu.
Rozejrzała się wśród drzew – nie ma.
Placu zabaw – nie ma.
„Biesiadki ogrodowe” – nie ma.
Został więc radioaktywny ogród. Dostrzegła tam, że w radioaktywnych różach coś się porusza. Podeszła bliżej.
-O kurwa ja jebie w pizdu kurwa jego mać o w dupę jeża! – krzyknęła.
Gorowiczow i Plichtenko płonęli ze wstydu przed Szyszą. Szybko ubrali bieliznę i część ubrań.
-Bracie, kurwa mać... coś Ty kurwa zrobił?
-To nie jest... – zaczął się tłumaczyć.
-Ryj! Ok... ona ma tego przydupasa pijanego, więc mogła go zdradzić, ale Ty kurwa mać zdradziłeś Magdę! Czy Ciebie już pojebało?! To moja Siostra!
Kochankowie spuścili wzrok i kontynuowali zakładanie na siebie ciuchów.
-Wierz mi... kochałem Magdę... nie sądziłem, że pokocham inną...
-Że co kurwa?!
-To się stało tak nagle... niespodziewanie... – dodała Paulina.
Szyszenko zrobiła facepalm, a potem usiadła na trawie i zaczęła rozmyślać nad tym wszystkich.
-W sumie... ja i Towarzysz Gahanow... jak go poznałam, to był żonaty... Fajnie, że się kochacie, ale... Marcin, kurwa znasz dobrze Magdę! Rozumiesz, że nie jej nie da się rzucić?! Chyba nie muszę wam przypominać jej ostatniego rozstania...
Wszyscy spuścili głowy.
-Chciałbym być z Pauliną, ale tak by nie zranić Magdy...
Władczyni Prypeci myślała nad jego słowa.
-Obawiam się, że nic nie zrobisz w tym kierunku... Musisz poślubić Magdę... decyzja zapadła...
-No dobra miśki kolorowe – zwróciła się do wszystkich Roberta przy stoliku, gdzie siedzieli Robert, Szymon, Perła i Swietłana. – Trzeba pomóc naszemu szanownemu koledze, zatem... pytanie badawcze do was panowie... Co należy zrobić, by zaimponować kobiecie?
-Zadzwonić po Gracjana?
-Spieprzać?
-Poklepać po tyłku?
-Ja to bym zjadł batona...
Interesujące odpowiedzi, nieprawdaż?
-Panie, panowie... skupmy się kurwa! – krzyknął Szymon.
-Co kurwa? – zapytał Perła.
-Nic kurwa! – odpowiedział mu.
-Co kurwa?!
-Jajco kurwa!!
-A więc, to tak kurwa?!
-Tak, kurwa!!
-Ja cię zapierdole, kurwa!!!
Robert wkroczył do akcji.
-Panowie, panowie, panowie... Za mało kurwa KURWA! Powtarzamy!
Po tych słowach chłopacy zaczęli się śmiać wniebogłosy. Spojrzeli na dziewczęta, które miały skrzyżowane ręce i jednoznacznie patrzyły na nich. Wtedy opanowali się.
-Wy to potraficie podejść do sprawy. – skomentowała Czarna.
-Faktycznie... ale chociaż Szymon się cieszy. – posłała mu uśmiech, a on poczuł , że w nim było tyle ciepła, szczerości i... może miłości.
Dlatego odwzajemnił jej gest, pokazując chyba po raz pierwszy szeroki uśmiech pełen białych zębów. Była dumna, że spowodowała w nim takie uczucia.
-Ok., to może pójdziemy dzisiaj na impre gdzieś? – zaproponował.
-Po ostatniej bibie, to nie wiem, czy pójdę hehe – odpowiedział Robert.
-Ale chłopaki... – wtrąciła Roberta. – mieliście iść do firmy dziś na całą noc...
-A no tak.. – strzelił się w czoło jej narzeczony. – nie chcę mi się, ale muszę... och misiu.. – przytulił ją. – co Ty zrobisz beze mnie?
-Nie martw się! – pocałowała go. – Dam sobie radę, jestem duża dziewczynka.
-Pójdzie do mnie i co się boisz? – powiedziała Swietłana.
Znaleźli się pod salonem fryzjerskim.
-3maj się kochanie... tak bardzo będę tęsknił – całowali się.
I całowali...
I całowali...
I całowali...
Trwało to dość długo, by Perła chrząknął. Para przerwała zatem tą czynność i jeszcze oglądali się na siebie, gdy on znikał za drzwiami, a ona szła w kierunku Pałacu.
-Szymek, idziesz z nami czy...? – zapytała go Czarna.
-Mogę z wami iść.
Roberta wzięła go pod ramię.
-Mówiłam Ci.... że masz strasznie silne ramię?
-Hehe, chyba nie.
Chwila ciszy.
-Nie gniewasz się naprawdę o... – westchnął. – chciałbym o tym jeszcze raz pogadać...
-Nie, nie gniewam się... u mnie czy tam?
-U Ciebie...
Kiwnęła twierdząco głową.
-Swietłano! – zawołała ją, a ona odwróciła się w jej stronę. – Ja muszę iść z Szymkiem do mojego mieszkania. Wrócisz sama, czy...
-Spoko. Przecież już widać mój dom, jest niewielki kawałeczek.
-Dobrze... do zobaczenia!
-Papa!
Wtedy Galupienko chwycił ją za dłoń. Policzki zapiekły ją z wrażenia. Ten dotyk wywołał w niej przepływ prądu. Nie rozumiała siebie, dlaczego on wywołuje w niej takie uczucia. Przecież... kocha Roberta... a Szymon... to nie mogła być miłość! Skoro to nie miłość, to... co? Wciąż trudno było jej uwierzyć, że on ją pokochał. Wciąż trudno było jej uwierzyć, że to jej powiedział.
Doszli do jej bloku, weszli po schodach i znaleźli się w jej mieszkaniu.
-Znałaś ją? – spytał Magdę zaskoczony Tomek.
-Nie wiem... lecz jej twarz nie jest mi obca... musiałam chociaż raz ją kiedyś w życiu widzieć. – odpowiedziała mu.
-Magda była taka śliczna... – powiedziała babcia Adiel. – Żyła tylko 27 lat... ale...los... dał mnie i Henrykowi – mojemu mężowi – wnuczka. Dzięki niemu, znów mogłam być matką, ale i jednocześnie babcią.
-Chociaż przez 7 lat mogłem być z mamą...
-Wiem, że była dla Ciebie dobrą matką... wychowywała Ciebie bez ojca... ale Ty i tak wyrosłeś na prawdziwego mężczyznę. Tomaszku... znalazłeś swojego ojca w Anglii?
-Nie babciu... nie znalazłem.
-To może dobrze... i źle... skrzywdził i uszczęśliwił moje dziecko... i tak mu wybaczyłam. Lauro, podał mój kalendarzyk.
Dziewczyna posłusznie odeszła od stołu i po czasie wróciła z grubym, czarnym notesem. Staruszka uprzejmie podziękowała i przewracała kartki szukając czegoś. Znalazła w nim małą paczuszkę, którą wzięła do dłoni i skierowała w stronę Tomka.
-Weź to wnusiu... to dla Ciebie i twojej ukochanej.
Przyjrzał się temu bliżej. Wyciągnął pierścionek z małym brylantem oraz dwie złote obrączki.
-Babciu... ale to są twoje...
-Mój pierścionek zaręczynowy, który Twój dziadek kupił mi za swoje pierwsze, prawdziwe pieniądze. Obrączki kupiliśmy wspólnie z naszych pieniędzy. Byliśmy bardzo młodzi, lecz biedni, ale jednak szczęśliwi. Kiedyś ludzie pobierali się wcześniej i żyją ze sobą bardzo długi czas. Daję więc wam je, by wasza miłość przetrwała wszystkie przeszkody aż do śmierci...
-Babciu... dziękuje Ci z całego serca... ale... ja... my... nie możemy przyjąć ich... – westchnął. – To są twoje i dziadka ... ukochane... symbol miłości...
-To jedna z moich ostatnich woli Tomeczku. Musicie je przyjąć... podaruj jej ten pierścionek... a tymi obrączkami połączcie się... na wieki... wieków amen.
Riddle spojrzał na Malejkowicz. Pływali w głąb swoich błękitnych spojrzeń. Nie wiedzieli czemu tak bardzo ich to wciągało.
„Ma niezwykłe oczy. Jest taka śliczna...” – myślał o niej.
„Nie wiem, dlaczego pociągają mnie aż tak jego oczy. Są takie niebieskie...”
Spuścili wzrok, po czym on znowu popatrzył na nią. Wstał od stołu przepraszając innych, że musi skorzystać z łazienki. Tam zmoczył swoją twarz i patrząc z swoje odbicie, powiedział.
-Zakochałem się w niej...
5 komentarze:
Ojej... jakie to... romantyczne ^^
Tylko jedno pytanie... co się ze mną działo po ostatnim rozstaniu? xD
O, kogo ja widzę! ^^
Wiesz, nie mogę wszystkiego zdradzać :P
W każdym razie dzięki za komentarze! :)
eeej no xD mi nie powiesz? xD
No kogo kogo. Jak czyta to jest ^^ xD
O, Kal :D ! Nie wiedziałam, że ty jesteś czytelniczką hahaha xD !
Ej, to ja tez chce wiedziec no :P !
A BTW - boski odcinek :D ! Wątek z Szymkiem i Perłą - leże xDDDDD
Prześlij komentarz