-Ała! Buu... - jęczał Alanek.
Paulina siedziała przy nim i głaskała jego żelowane włosy.
"Kurwa... Szymon przesrał sobie u mnie!"
Poprzysięgła zemstę. Zemstę na Galupienko.
"Kawy..."
Wyszła z pokoju i usłyszała jęki, ale nie swojego chłopaka.
"WTF?"
Dobiegały z Carskiej sypialni.
"A no tak..."
I ruszyła dalej. Pomyślała o Dzikowiczu. Tak dawno się nie kochali... a to praca, a to pijackie wyczyny Alana, a to brak chęci... tak bardzo miała już tego dosyć. Ona też chce być kochana!
Wtedy zauważyła, że ktoś na czarno ubrany z shotgunem zmierza ku sypialni Gahanowa. Plichtenko nie czekała ani chwili dłużej i ruszyła do boju. Zobaczył to Fleczerowicz i on postanowił jej pomóc. Paulina wymierzały ostrego kopa w dupę przeciwnikowi a ten nacisnął spust. Kula odbiła się od obrazu Gahanowa i trafiła w... dupę Fleczerowicza.
-O SŁODKA SZYSZO! - wydarł się.
Zamaskowany człowiek pokazał swoje oblicze. To Towarzysz Gorowiczow!
-Marcin?!
-Paulina?!
Przybiegła Szysza.
-Ktoś mnie wołał?
Zobaczyła w jakim stanie jest Andrzej.
-Hahahahaha! Ja pierdole, w dupę dostał!
Chyba nikt mu nie współczuje.
Marcin podszedł do Pauliny.
-Hehe... Ty to masz dziewczyno kopa...
-No cóż... myślałam, że to zamachowiec!
-Ja chciałem postraszyć Szanowną Parę...
Wszyscy mieszkańcy Pałacu zebrali się w miejscu „zbrodni”. Cała uwaga skupiła się na Fleczerowiczu. Gdy jego córka to zobaczyła, zrobiła facepalm.
-TAPIRKA! TAPIRKA! ACH! AAAACH! ROBERT! OCH! ROBERT! AAAACH! - krzyczała Roberta, kiedy to Robert tapirował się z nią. Dziewczyna stwierdziła, że jej narzeczony jest coraz lepszym kochankiem. Podczas jednego tapirowania ma kilka orgazmów!
Po tym...
-Już za miesiąc nasz ślub skarbie – pocałowała go i wtuliła się w niego.
-Tak się cieszę! Zrobimy takie wesele, że wszyscy je zapamiętamy! - zrobił minę chomika.
-A potem...
-Noc poślubna...
-I...
-TAPIROWANIE!
Zaczęli się śmiać i całować. Robert wziął się za pieszczenie jej piersi. Gdy przygryzał jej sutek, jęknęła.
-Och kochanie... doprowadzasz mnie do rozkoszy...
-A mój zawodnik dzięki Tobie nie zamierza opadać!
To był dopiero komplement! Każda kobieta nim obdarowana czuje się dumna!
-To ja się twoim zawodnikiem teraz zajmę...
Położył się, a ona schowała się pod kołdrą. Poczuł, że przystąpiła do...
-Misiaczku... ooo... jak Ty dobrze... malujesz mojego zawodnikaaaa....
Tak. „Malować zawodnika” to kolejny zwrot taki jak „Tapirowanie”. No cóż, tacy są Robertowie.
Ewa nie miała dziś siły i chęci na seks z Szymonem. Rozchorowała się i prawie, że nie wychodziła z łóżka. To właśnie go powstrzymało. Jednak... potrzebuje seksu z kobietą. Nie ukrywajmy – Szymon jest od tego uzależniony. Przynajmniej seks w dniu. Ale co on zrobi, jak Ewa się nie nadaje? Pomyślał o Robercie, ale zaraz odrzucił ta myśl. Musi się udać w teren.
Powiedział, że pójdzie zrobić zakupy. Uwierzyła mu, bo nie podejrzewała, że może mu chodzić o seks z inną. Jednak i tak musi coś kupić, by to wydało się wiarygodne. Chodził po wąskich uliczkach Prypeci poszukując chętnej panny. O! Jest. Brunetka z dużymi cyckami. Na pewno na niego pójdzie. Tak, podoba jej się. Wie, czego on chce. Odda mu się bez wahania. Jest dość blisko niej. Ona podciąga spódnicę, gdzie widać, że nie ma majtek. On rozpina rozporek. Podnosi ją do góry opierając na ścianie. Robi w niej szybkie i zdecydowane ruchy. Podnieca ją to. A jego... niby tak, ale... nie czuje tego samego, co kiedyś. Czuje to przy Ewie, ale przy tej obcej kobiecie... nicość... Nie... nie może tego. Wychodzi z niej, zapina rozporek. Ona jest zdziwiona tak szybkim zakończeniem. Wychodzi z ciemnej uliczki i... czyżby żałował?
Oho, ktoś przed nim stanął. Znajoma twarz... Roberta!
-Co Ty tu robisz? - spytał.
-To ja – założyła ręce na krzyż – się Ciebie pytam, co tu boisz?
Wychyliła się i spojrzała w bok. Zobaczyła tą panną od usług specjalnych. Teraz spojrzała na niego i zaczęła tupać nogą. Zrobiła typową dla siebie minę.
-To nie jest... tak jak myślisz...
-Ja sobie chyba z Ewą pogadam!
-Proszę! Nie bądź taka...
-Uczciwa? Czy Ty wiesz co robisz?!
-Wiem, ale... szybko z tamtą skończyłem...
-A jednak!
-... ale to nie jest to samo...
-Co?! Przestań... mam dość twoich zachowań. Ewa nie zasługuje na kogoś takiego jak Ty! - ruszyła ku mieszkaniu Galupienko, ale ten ją złapał mocno za ramię.
-Puść mnie brutalu!
Zwolnił nieco uścisk i przyciągnął ją do siebie.
-Nigdzie nie pójdziesz! - przybliżył ją ku sobie tak blisko, że mógłby złożyć pocałunek na jej ustach.
-Powiem Robertowi...
-A ja mu powiem o naszej nocy...
-Hehe, nie uwierzy w to. Zresztą, mogło i do tego nie dojść.
-Pieprzyliśmy się! Ja dobrze wiem, kiedy jestem po seksie lub bez...
-Kłamiesz...
Zamknął jej usta pocałunkiem. Nie otwierała ust, by nie doprowadzić go do dalszego etapu całowania. On na siłę przedostał się przez warg językiem i nim napierał na zęby. Wtedy dotknął dłonią jej pierś i tak otworzyła usta z wrażenia, a jego język spotkał się z jej językiem. Zaczął nim wariować w jej ustach i bawić się nim. Teraz on mocno objął ją w pasie i z nią podszedł do ściany i przycisnął ją do niej. Czuł rozsadzającą od środka ekstazę. Tego mu wcześniej brakowało. Natychmiast poczuł, że dostał erekcji. Dłonią dotykał jej ud, skierował dłoń na jej 3 guziki w jeansach. Odpiął je. Wtedy ona kopnęła go między nogi i zaczęła uciekać. Ten szybko ruszył w pościg za nią i złapał ją.
-Nie uciekniesz mi!
Na nieszczęście jego, pojawiła się Paulina Plichtenko.
-O Ty... - i szybko poszła w jego stronę.
Wiedział, co i za co chce mu zrobić masakrę. Wykorzystał to, że trzyma Robertę. Wziął nóż i przystawił go do jej gardła.
-Jeden ruch ślicznotko, a po niej...
-Ty skurczysynie!
-Zostaw nas w spokoju, inaczej... po niej...
-Nie zrobisz tego... - szepnęła Roberta.
-Cicho... - odpowiedział szeptem.
-Nie daruję Ci ty chamie bez wykształcenia pobicia mojego chłopaka!
-Moja wina, że masz za chłopaka ofiarę losu?
-Ryj! Ciebie żadna nie chce, bo byś tylko się z dupczył! Nie wiesz, co to miłość!
-Skoro jesteś taka uczuciowa, to zejdź nam z drogi, póki jestem miły dla Ciebie.
-Najpierw odbije moją Siostrę, a potem Ci ostro przypierdolę!
-Sama tego chciałaś – wypuścił z uścisku Robertę i schował nóż. Szedł w stronę Pauliny.
-O! Chcesz się bić! Proszę bardzo! - pokazała mu czarny pas, ale jego to nie zraziło. Stanął naprzeciw niej i pokazał kpiący uśmiech. Wymierzyła kopa. Obronił się uderzając jej nogę ręką.
„Skubany” - pomyślała.
Kolejny kop. Pudło. Obronił się unikiem. Zaczęła go kopać raz jedną nogą, raz drugą, ale jemu i tak się nie oberwało. Jego uniki i obrona były skuteczne. Teraz zaczęła walić go pięściami, ale z tym też sobie poradził.
„Kurwa! - krzyknęła w myślach. - Przecież ja tyle lat trenuje karate, a on nauczył się walenia pięścią na ulicy! Coś tu jest nie tak!”
Kopała, biła, waliła, uderzała... bezskutecznie.
Oddaliła się trochę i biegła w jego stronę. Ten w ostatniej chwili się przesunął i wystawił jej nogę. Nie było szans się zatrzymać. Wywróciła się uderzając o ziemię. Straciła w ten sposób przytomność.
-Paulina! - krzyknęła Roberta i zaczęła iść w jej stronę. Powstrzymał ją Szymon.
-Nic jej nie będzie... obudzi się niedługo.
-Ty... draniu! - chciała go uderzyć, ale on przytrzymał jej nadgarstki.
-Słowo o tym, co się tu wydarzyło, a... Robert dowie się o naszym małym sekrecie... chyba... nie chcesz... bym zniszczył waszą miłość?
-Sukinsyn...
-A teraz grzecznie pójdziesz ze mną... do hotelu... tam sobie coś wyjaśnimy...
-Nie wierzę, że jesteś w stanie być taki. Wierzyłam, że się zmieniłeś...
-Heh... ja nigdy się nie zmienię...
Wziął ją pod ramię i wyszli z uliczki. Udali się do najpopularniejszego hotelu w Prypeci - „Hotel pod Szyszkami”.
Pewien mężczyzna zobaczył nieprzytomną Paulinę.
-Boże, to Paulina! - krzyknął i podbiegł do ciała.
-Żyje... dzięki Bogu...
Wziął ją na ręce i zabrał z tego miejsca. Pomyślał, że musi jej pomóc i dowiedzieć się szczegółów.
niedziela, 7 listopada 2010
Zemsta
Autor: Roxanne Barrett o 02:34
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz