CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

sobota, 27 listopada 2010

"CIEBIE KOCHAM KURWA MAĆ!!!"

-DISCO! - podbiegł Marianek do Perły. - Och najdroższy! Tyle nas różni, ale ja wiem, że jesteśmy sobie przeznaczeni! - zamknął oczy wznosząc ręce do góry. - Ożeń się ze mną! - Gdy otworzył oczy, nie było już Perły. - Skarbie! Wróć! - wyruszył na poszukiwania.
Zagrożony Perła uciekł z Czarną do kuchni, tam zobaczyli zarzyganego Alana pod stołem.
-Obrzydliwe! - krzyknęła.
-Fuuj...
Przy nim klęczała dziewczyna i trzęsła nim:
-Oddaj mi majtki! - krzyczała do nieprzytomnego Dzikowicza.
Gdy zobaczyła ich:
-Zjadł moje majtki!
Perła aż parsknął, bo wielu rzeczy można się spodziewać po Alanie (pamiętał, jak leżał ze śmiechu, gdy mu Robert opowiadał historię z pierścionkiem), ale tego nie przewidział.
-Co proszę? - Swietłana nie dowierzała.
-No... chciał się ze mną kochać, to... zdjął mi majtki..i je zjadł... a potem pił, pił, pił, pił, pił, zrzygał się i padł.
Czarna zrobiła facepalm.
-On musi iść natychmiast na odwyk! Ja nie rozumiem, po co Paulina z nim jest. On ją tylko krzywdzi... - powiedziała córka Andrzeja.
-I robi dookoła siarę. - dokończył Perła.
-To.. on ma kogoś?! - zapytała zdziwiona dziewczyna.
Swietłana podeszła do niej.
-Jesteś stąd? Chyba się nie znamy...
-Jestem Ewa... jestem z Polski.
-O! No to rozumiem... a on Ci nic nie powiedział?
Ewa twierdząco kiwnęła głową.
-Dupek.
-Boże... aż mi głupio...
-Ej! - Perła ją przytulił. - To on zawinił, nie Ty.
Do kuchni wszedł Tomek.
-Jezu! - krzyknął na widok Alana.
-Tomuś?! - Czarna była zaskoczona jego obecnością. – To naprawdę Ty? Co Ty tutaj robisz? - podeszła do niego. - Jejku, dawno cię nie widziałam!
-Swietłana... wyglądasz ślicznie. - przytulił ją, a ona była i tym mile zaskoczona. Perła poczuł się zazdrosny.
Spojrzała na jego niebieskie oczy... pamięta, że kiedyś codziennie tutaj był. Jego przyjaciel Borys był w związku z Katją, a on szalał za Pauliną. Ona zaś podkochiwała się w nim, a Plichtenko nie odwzajemniała jego uczuć i nic nie wiedziała o jego miłości. Zresztą,  dzieliła ich znacząca różnica wieku – ona miała wtedy 13 lat, a on 22. Wraz z końcem między Katją a Borysem nastąpił koniec jego wizyt w Pałacu. To wtedy Tarnow przybrała imię Roberta, ale  nikt oprócz niej samej (i pewnie Roberta) raczej nie wiedział, dlaczego wybrała to imię. Podejrzewano, że to może mieć związek z jakimś jej ulubionym zespołem muzycznym. Tylko Paulina i Andrzej mówią do niej jej prawdziwym imieniem, a tak jest Robertą. A Swietłana - musiała o Tomku zapomnieć – odkochać się. Udało się, ale gdy teraz go zobaczyła, to poczuła coś w swoim sercu. Czyżby dawne uczucia ożyły? Przecież ma Perłę, ale żadne z nich nie wie, czy łączy ich coś więcej, czy to tylko relacja bez zobowiązań.
-Jest też Borys? - spytała.
-Tak, szuka Katji.
Borys i Tomasz nic nie wiedzą, że ona ma drugie imię.
-Tu jej nie ma i niech nie liczy, że ona wróci do niego, czy coś!
Nie lubiła jego przyjaciela, a zwłaszcza po tym, jak skrzywdził Robertę. Nie rozumiała, dlaczego on jeszcze się z nim przyjaźnił. Po chwili stwierdziła, że prawdziwa przyjaźń zniesie wszystko. Sama nie miała bliskiej przyjaciółki, ale Roberta, Paulina, Szysza były jej dobrymi kumpelkami. W szkole nie ma nikogo i tam jest cały czas sama. Ma jednak silną psychikę i jest to w stanie znieść.

Gdy Robert biegł do ukochanej, zatrzymał się.
-Zaraz... zaraz...
Teraz sobie uświadomił, co się stało w jego mieszkaniu.
-Oni się TAPIROWALI!
I z powrotem pobiegł do mieszkania.

-Robert niedługo tu będzie. – poinformował Szymon Robertę.
Kiwnęła głową, po czym przyjrzała się swoim nogom.
-Dała coś ta maść? – spytał.
-Troszeczkę...
Delikatnie się uśmiechnął.
-Szymon... gdzie jest Ewa?
I po uśmiechu. Kłamać czy powiedzieć prawdę? Czy lepsze jest słodkie kłamstwo, czy gorzka prawda?
-Roberta... proszę... – spuścił wzrok.
-Boże... co zrobiłeś?
-Nie mogłem jej już krzywdzić...
-Zrobiłeś jej to co mnie?!
-Nie.. znaczy... powiedziałem jej, żeby się wyprowadziła...
-I to zrobiła?
Twierdząco kiwnął głową.
Złapała się za głowę mówiąc pod nosem jego imię.
-Zaraziłeś ją na niebezpieczeństwo! Obiecałeś mi coś!
-Męczyła by się ze mną.
-Kochała cię! A Ty miałeś szanse na normalne życie!
-Ja jej nie kocham...
-Ty nie masz serca! Jesteś zimny jak lód!
-Dla twojej wiadomości, to miałem powód to odrzucenia jej!
Ich ton głosu wzrósł.
-Ach tak?!
-Żebyś wiedziała!!
-A co to mogło być??!!
-Kocham kogoś!!!
-A kogo Ty możesz kurwa kochać???!!!
-CIEBIE KOCHAM KURWA MAĆ!!! – wręcz huknął na nią.
Zamilkli oboje. Ona siedziała na łóżku nieruchomo. On spuścił wzrok i wyciągnął papierosa. Zapalił go i jak zawsze otworzył okno siadając na parapecie. 

W mieszkaniu Robertów Marcin i Paulina zbierali się do wyjścia. Gdy schodzili schodami, zastali Roberta.
-Do mieszkania, marsz! – rozkazał im.
Zrobili pokerową twarz i posłuchali się jego.
Usiedli na kanapie, a Kowalow stał naprzeciw nich.
-Dobra, co tu się działo? – zaczął wywiad.
Kochankowie spojrzeli na siebie.
-No? Pytam się!
Tych dwoje spuściło wzroki.
-Macie romans?
Cisza.
-Albo gadacie, albo...
-Mamy! – odezwał się Marcin.
-Proszę, nie zdradź nas... – dodała Paulina.
Gorowiczow wziął jej dłonie.
-Kochamy się! – powiedział.
Poczuła, że policzki się jej spalą. On nigdy jej tego nie powiedział, ani ona jemu. Wewnątrz tak bardzo się cieszyła z jego słów.
-A co... z Magdą? Co z Alanem? Nie możecie ich oszukiwać.
-Ja chcę się rozstać z Alanem.
-A ja...
-Ja nie wiem, jak Magda to by zniosła. Znamy ją przecież. Dzikowicz to będzie po prostu pił, ale ona... coś jej przyrzekłeś w końcu. Decydując się na oświadczyny i ślub zobowiązujesz się do czegoś. Ja nie zaręczyłem się od tak z Robertą. Myśleliśmy o tym przez pół roku i podjęliśmy decyzję, że chcemy być ze sobą na zawsze i chcemy stworzyć kochającą się rodzinę...
-Ja nie sądziłem, że kiedyś zdradzę moją narzeczoną, ale Paulina... – spojrzał na nią. – Zawróciła mi w głowie...
-Wszystko przez tą strzelbę...
-I wąsy...
-I tak wyszło...
-Też się martwię o Magdę...
-A.. jesteście pewni swojego uczucia?
Spojrzeli na siebie, a potem twierdząco kiwnęli głową.
-Dobra... nic nikomu nie powiem... idę po Robertę, a wy.. nie wiem... w Pałacu jest impreza, więc sprawdzie jak tam jest.
Gdy wychodzili.
-Dzięki Robert. – poklepał go po ramieniu Marcin.
-Nie chcę wam na razie robić kłopotów.
Paulina pod ramię poszła z Gorowiczowem do Pałacu, a Robert do mieszkania Gallupienko.

Andrzej pojawił się w swoim domu.
-Nawet nie chcę myśleć, co to będzie jak się skończy...
-Andrzej! – poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
To był Borys Gruszenko.
-Witaj Borysie! Dawno cię tutaj nie widziałem.
-Wiesz – położył Fleczerowiczowi rękę na ramieniu i razem poszli do kąta, gdzie mogli swobodnie porozmawiać - Wyjechałem do Rosji i tam mieszkałem.. zrobiło mi to dobrze na wszystko. Na wszystko patrzę inaczej teraz... zrozumiałem swój błąd sprzed dwóch lat...
-Dojrzałeś...
-Tak.. czy Katja ma kogoś?
-Ma narzeczonego, wkrótce wezmą ślub...
-Aha... mam nadzieje, że chociaż mi wybaczy... bo niczego innego... nie oczekuje.
-Miała teraz mały wypadek, więc tutaj jej nie spotkasz.
-Rozumiem... ale proszę jej przekazać dużo zdrowia.
-Dobrze, trzymaj się!
-Do zobaczenia Andrzeju!
Borys pomyślał, że chciałby napić się piwa, więc poszedł do kuchni. Tam spotkał swojego przyjaciela, groźne spojrzenie Swietłany, Perłę, zarzyganego Alana oraz tajemniczą, piękną dziewczynę, która właśnie teraz wpadła mu w oko.

0 komentarze: