CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

wtorek, 26 października 2010

Poczta.

Szymon wziął papierosa do ust i zapalił go. Wypuścił dym i rozkoszował się tytoniem, jaki czuł we płucach. Nagi, leżał pod pościelą. Dzisiejsze stanie na straży zmęczyło go i relaksował się. Jednak, prawdziwa przyjemność miała nadejść.
Pojawiła się w przezroczystym nakryciu, gdzie mógł zobaczyć jej kobiece kształty.
Powolnymi krokami zbliżała się do brzegu łóżka. Zdjęła z siebie wszystko i weszła na łóżko. Odkrył kołdrę i położyła się na plecach obok niego. Zwrócił się do niej będąc na boku. Jednym palcem wodził po jej nabrzmiałych piersiach. Po tej pieszczotce, odwróciła się tyłem do niego. Uniósł jej nogę. Był w niej. Oboje uwielbiali to uczucie. Najpierw powoli, delikatnie, a z czasem coraz szybciej aż w końcu ostro. Jęczała z rozkoszy, a jego męskość pulsowała. Teraz zajęli się wzajemnym pieszczeniem miejsc intymnych. Następnie, wrócili do kochania się.
Zadzwonił telefon. Szymon nie chciał odbierać, ale urządzenie nieustannie dzwoniło.
-Odbierz – powiedziała mu.
Posłuchał jej.
-Halo? - powiedział do słuchawki.
-Siema Galupku! - odezwał się głos Alana.
-Tylko nie Galupku... - mruknął niezadowolony. Nie lubił, gdy ktoś go tak nazywał.
-Okej, żartowałem hehehe! Ważna sprawa, znasz Ewe Iwanow?
-Ewe Iwanow? - spojrzeli na siebie. – A co ja mam do tego?
-A nic, poszukiwana jest, bo to Paparazzi podobno... i mamy list do niej... taki urzędowy... i jeśli ją znasz i wiesz gdzie jest, to powiedz jej, żeby przyszła na pocztę!
-Dobra, jak znajdę to przekaże.
-A ty masz list od ciotki Wiktorii, więc też przyjdź teraz!
-Dobrze... - odłożył słuchawkę.
Znów spojrzał na kochankę.
-Poszukują cię, bo mają do ciebie list.
-List?
-No, ale nie mają pewności, że jesteś Paparazzo.
-Czyli... mogę się ujawnić?
-Wychodzi na to, że tak. Będziesz... moją dziewczyną, zgoda?
-Przecież nią jestem!
-Hehe, raczej moją kochanką...
Zrobiła minę.
-No co? - zapytał ze zdziwionym wyrazem twarzy. - Łączy nas tylko sex!
-Ty... nic nie czujesz?
-Co?
-Żadnych uczuć? Kiedy się kochamy, to... nie wiem... kochasz mnie?!
-Emmm... Ja...
To pytanie było jak pocisk. Sam nie wiedział, czy ją kocha, czy tylko jej ciało. On nie wiedział, co to znaczy „kochać”. Nie miał rodziców, wychowywał się w rodzinie zastępczej, ale tam nikt mu nie okazywał uczuć. Jego przygody z dziewczętami opierały się tylko na sexie. Gdy spotkał Ewę, początkowo myślał, że to przygoda fascynującego kochania się z drugą osobą. Jednak, przy niej... coś się dzieje w jego umyśle. Nie myśli o niej jako kochance, ale jako naprawdę dziewczynie. Mimo tego, bał się związku, a co dopiero dzieci. Wciąż pamiętał swoje dzieciństwo i historię o jego biologicznych rodzicach...
-A więc to tak... - to ją dotknęło – Tobie tylko zależało, by dobrać mi się do dupy! - wstała z łóżka i założyła szlafrok – Udało ci się, ale tak dalej nie będzie! - pobiegła do łazienki i się zamknęła.
-Ewa... Ewa! - stanął przed drzwiami i zaczął pukać. - Przepraszam... proszę wyjdź...
-Spieprzaj!
-Ewa... Ewo... - po dłużej przerwie – Ewuniu... Kocham cię... - te 2, ostatnie słowa wypowiedział niemalże z trudem, ponieważ nigdy ich nikomu nie powiedział. - Wiesz, ja jestem.. kiepski... w wyznaniach...
Otworzyła drzwi. Patrzyła na niego z pokerową twarzą, a on starał się odgadnąć jej myśli.
-Szykuj się, idziemy na pocztę – powiedziała i zamknęła z powrotem drzwi.
Odebrał to, że jego „wyznanie” dotarło do niej.

-Siema Galupku! - wydarł się Alan, kiedy dostrzegł na poczcie Szymona trzymającego za rękę Ewę.
-Kurwa, a ten znowu. - powiedział szeptem do siebie, ale Ewa to słyszała.
-Osobiście do was wyjdę! - faktycznie tak zrobił. - Czy ty jesteś Ewa Iwanow? Ta Paparazzo?
-Nie... znaczy jestem Ewa Iwanow, ale nie jestem Paparazzie!
-A kim?
-Po prostu fotografem!
-Prawda – potwierdził Szymon.
-Oj nie wiem, nie wiem... ludzie różne rzeczy mówią.
-Ona nie jest Paparazzie... - powiedział przez zaciśnięte wargi i przymrużył oczy.
-Okej, okej, żartowałem! Zatem proszę – wręczył jej list. - i proszę! - podał jemu.
Galupienko zrobił krzywą minę.
Chłopak Pauliny dopytywał się nawet o najmniejsze szczegóły dotyczące ich związku, a Galupkowi powoli puszczały nerwy. Chciał jak najszybciej iść stąd!
-Jak ten facet mnie wkurwia. - szepnął do Ewy.
Pogłaskała jego dłoń, a ten się nieśmiało pod nosem uśmiechnął. Znowu pragnął seksu z nią.
Szef Alana widząc go na pogaduchach, publicznie go opieprzył i kazał wracać do roboty. Musiał wykonywać rozkazy. Nie zauważył, że na podłodze leżała skórka od banana, którą wyrzucił. Poślizgnął się na niej i upadł. Jego but wzbił się w górę. Na nieszczęście – wylądował na głowie Ewy. Ponieważ był to glan, który nie jest lekki i była blisko zdarzenia, to upadła tracąc przyjemność. Szymon tego nie wytrzymał. Rzucił się na Alana i zaczął mu robić ARMAGEDON!
Ludzie wzięli jedzenie i obserwowali cały spektakl - „Szymon Galupienko spuszcza wpierdol”. Wszyscy wiedzieli, że dorabia bijąc się na ulicy. Był bardzo w tym dobry i zarabiał dużą sumkę. 
Gdy Alan opadł z sił, skończyła się ta walka, a ludzie chcieli dać mu pieniądze Zignorował ich i wziął na swoje ręce nieprzytomną. Wybiegł z nią i trafił akurat na spacerujących Robertów.
-Co się stało? - zapytali.
-Pomóżcie jej...
Najbliżej był ich dom, więc tam się udali. Położył dziewczynę na łóżku i usiadł obok. Opowiedział im historię o liście i bucie. Najbardziej ich interesowała ta nieprzytomna osoba.
-Nie wiem, czy mogę powiedzieć, im jest.
Spojrzeli na siebie.
-Nie ufasz nam? - zapytał Robert krzyżując dłonie.
-No, ufam, ale... nie wiem jak zareagujecie...
-Wal!
-Okej... Ewa... bo tak ma na imię... ona jest Papa... papa...razzi...
-I?
-No właśnie to!
-Heh! - Roberta pogłaskała swoje włosy. - I to jest ta tajemnica?
-Ale dobrze wiesz, że tutaj nie powinno być Paparazzie.
-Ale nas to nie obchodzi! Będziemy milczeć! - puściła oczko.
-Ty mów jak ją poznałeś i... no wiesz...
Zwierzył im się z prawie wszystkiego.
-To zaszalałeś – skomentował Robert. 
-Szymon... - Roberta zwróciła się do niego. - Ja mam nadzieje, że to nie będzie tym razem przygodny sex i nie będzie przypadkowej ciąży i aborcji! Nie chcę, byś wykorzystał jakąś dziewczynę, rozumiesz?
-Tak, ale... nie panuję nad moim zwierzęcym umysłem! Mogę się pieprzyć tylko z jedną, ale może być tak jak mówisz albo... znudzę jej się...
-Musisz to zmienić. Dla dobra.
-Ja jestem zły Roberto, zły! Sukinsyn z pięściami i wielką pałą.
-Słownictwo do naprawy. - stwierdził Robert.
-Miłość może go uleczyć... - powiedziała Roberta.
-I chyba jest w zasięgu ręki.
Wszyscy spojrzeli na Ewę.
-Wygląda na sympatyczną osobę. Co o niej wiesz jeszcze?
-Wszystko... o! Listy!
Wyciągnął je z kieszeni. Zajął się swoim i otworzył go. Szybko przeczytał go.
-Ciotka znowu mnie zaprasza do Anglii.
-Jedziesz?
-Nie wiem, nie chcę mi się. Zmęczony jestem, a mój sposób na relaks jest nieczynny.
Położył się obok Ewy i wtulił w nią. Zamknął oczy. Robertowie wzięli czerwone wino oraz 2 kieliszki i wyszli na balkon. Tak, dobrze myślicie – TAPIROWANIE!

Marcin wyszedł ze szpitala.  Narzeczona towarzyszyła mu w drodze powrotnej do domu. Tam, gdy otworzył drzwi, zobaczył tańczącą Towarzyszkę Szyszenko.
-Gorze piękny! - wzruszył się – Nawet Najwyższa władza tańczy z powodu mojego powrotu – wziął chusteczkę i wysmarkał nos.
-Ale nie, nie, nie, nie! Wiesz dlaczego to mój szczęśliwy dzień?
Kiwnął przecząco.
-BO SKOŃCZYŁ MI SIĘ OKRES!
I znowu zaczęła tańczyć i nucić hiszpańskie piosenki.
-Chodź! – Magda wzięła go pod ramię. – Zrobię Ci kawę.
-Tylko nie w kuchni!
-A no tak.. to idź do sypialni, ja wezmę kawę, ok.?
Kiwnął głową.
-Chociaż... umyje się... – powiedziała do siebie.
Marcin zagadał się z Szyszą i oboje rozmawiali, że Szyszki w tym roku są bardziej radioaktywne niż wcześniej.
Gorowiczow udał się do sypialni. Panował tam mrok, ale gdy otworzył drzwi i wpadło światło z korytarzu, to zauważył ludzką sylwetkę śpiącą w łóżku.
„Moja maleńka już śpi.”
Rozebrał się do majtek i wlazł pod pierzynę. Wtulił się w ukochaną. Jego ręce i nogi dotykały jej ciała.
„Magda zapomniała o depilacji nóg. To przez stres związany ze mną.”
Dłonią szukał jej biustu, a ustami szukał jej warg. Jakie to jego zdziwienie było, kiedy zamiast piersi, natknął się na owłosioną klatę i wąs w okolicach ust. Wyskoczył z łóżka jak oparzony i zapalił światło.
Wszyscy usłyszeli jego paniczny krzyk. Magda przebywała jeszcze w łazience szykując się dla ukochanego, ale ten krzyk wytrącił ją z równowagi. Pobiegła w stronę sypialni. Zobaczyła prawie nagiego narzeczonego i kogoś w łóżku.
-Ktoś jest w naszym łóżku. – powiedział falsetem.
Odkryła kołdrę i jakie to było zaskoczenie, kiedy zobaczyli... Towarzysza Gahanowa!
-Co on tu robi? – spytał ponownie falsetem.
-Nie wiem...
-Ja go... ja go... – złapał się za głowę.
Do pokoju wparowała Szysza i ją też zaskoczył Dawid, ale podziwiała jego zgrabny tyłek.
-Może... może... Ty wiesz skąd on się tu wziął? – powiedział już normalnym głosem.
Nikt nie wiedział, ale przypuszczono, że znalazł Whisky kupioną na święta i wypił ją całą.
Smacznie spał i nic nie było go w stanie wybudzić. Gorowiczow z Malejkowicz zamienili się z Szyszenko – ona położyła się przy Dawidzie, a oni poszli do sypialni Najwyższej Władzy. Jednak, tam nie odważyli się na coś więcej niż przytulanie i pocałunki. 

0 komentarze: