CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

środa, 14 marca 2012

Gość

Królowa Szysza zrobiła facepalm.
-Pomóc? - krzyknął radośnie Marian
-Nie, poklaskać. - odpowiedziała Kejti spod ciała mężczyzny, który na niej leżał.
-A najlepiej spierdalać, bo zabiję! - rzuciła obcasem Szyszka w stronę Paździochowicza.
Mariana i Juniora już nie było. 
Turysta powoli podniósł się.
-Ja bardzo panią przepraszam... - zaczął mówić. - Po prostu poślizgnąłem się i niefartem uderzyłem w panią wywracając nas na ziemię... - czuł się zmieszany – pomogę pani! - wyciągnął w jej kierunku rękę.
Ona dopiero odgarnęła włosy, które zakryły jej buzię. Najpierw ujrzał jej wielkie oczy święcące stalą, potem jej idealne usta, a cała twarz pięknie wyglądała z jej gęstymi, czarnymi włosami. Ubrana w czarny sweter, jeansy i glany wyglądała dla niego uroczo, a młoda aż tak nie było, on zresztą też pierwszej młodości nie był. Jednak gdy chwycił jej dłoń, poczuł coś tak niezwykłego, że nie był w stanie sobie tego wyobrazić.
-Dobra, koteczki, mówić raz dwa Szyszuni o co chodzi, bo mam okres i z bólu pierdolnę znowu wazą Carycy Katarzyny. 
Gość był zaskoczony słownictwem najważniejszej osoby w państwie, ale przymknął na to oko, poza tym pragnął ją poznać.
-Dzień Dobry Wasza Wysokość. - ukłonił się. - Nazywam się Pietrek Leżakow i pochodzę z Kijowa... bardzo chciałem Waszą Wysokość poznać... - nieśmiało chwycił jej dłoń i delikatnie pocałował rękę, ale jednocześnie cieszył się z tego zaszczytu.
-Miło mi, mów mi Szysza i... Gorze...
Marcin Gorowiczow wyskoczył niczym Filip z Konopi.
-A Ty tu czego? - oburzyła się Szyszenko, że przerwał jej rozmowę.
-A bo ktoś mnie wołał.
-Weź spierdalaj...
-Ale...
-Weź spadaj, jak po ludzku nie rozumisz!
I po Gorowiczowie.
-No, na czym ja to skończyłam... ah, wiem! Gorze.. ile tutaj jest Piotrków! Same Piotrki!
-Piotrki są zajebiste! - odezwała się Pola. - To jest Piotrek! - wskazała na swojego chłopaka.
Piotrusie się przywitały.
-A to moja mama, Kejti Kowalow.
Pietrek przez chwilę się zastanowił skąd u niej tak anglojęzyczne imię, ale potem pomyślał, że nawet ładnie to brzmi oraz że właścicielka tego imienia jest ładna.
Chwycił jej dłoń i złożył na niej pocałunek.
-Kejti brzmi tak brytyjsko. - zauważył.
-Ano, bo wyjechałam do Great Britain na pół roku i tam mi mówili "Kejti", and you know..
Gość się zaśmiał i wymienił uśmiechy ze Ukrainką, u której Brytania w duszy grała.
-Kawusi? - spytała go Władczyni.
-Nie, herbatki... lubię herbatę...
-Z cukrem? - spytała Kejti.
-Z cukrem, 2,5 łyżeczki.
-O, tak jak ona! - wskazała Szysza na nią.
„Znak!” - pomyślał Piotr.
Wszyscy udali się do salonu.

Towarzyszka Magda Riddle i jej mąż Tomasz wrócili po krótkich wakacjach w Polsce do radioaktywnej Prypeci. Jak to na nich przystało, wizyta gościa ich nie zdziwiła, a ucieszyła.
Magdusia postanowiła porozmawiać z Szyszą, więc przy stole stuknęła 3 razy pazurami w szklankę - to był ich znak. Zamknęły się w gabinecie Szyszenko.
-Słyszałam, że wykopałaś Kowalowa... - zaczęła Riddlejowa.
-Zero facetów! To owłosione, wielkie bestie i wieczne coś im wisi lub staje! - oburzyła się Królowa.
-Ale pan generał jest bardzo przystojny. - puściła jej oczko.
-Dobre sobie! Samiec mi nie potrzebny, sama się potrafię zadowolić.
-Wiesz.. znam Kowalowa, więc on ma dobre serce.
-A co Ty tak go bronisz, hę?
-Bo.. ja z nim romans miałam.
Szysza się opluła.
-Że WHAT?!
-Jak byłam młoda i głupia i zanim on był generałem, dopiero co z bronią ganiał, hihi.
-Sztyyy! Się nie chwaliła, małpa jedna.
-Krótko to trwało, ale fajnie było.
-Czemu ja tego nie mogę sobie przypomnieć?
-Bo to była kolonia... ta akurat na południu Polski..
-Ahh tak! Calutki miesiąc!
-Ano.
Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi. To był Tomuś.
-Żoneczko, mamy interesującego gościa. - oznajmił.
Panie zeszły do drzwi głównych.  w nich stał młodzieniec. Widząc Magdę zrobił duże oczy i pobiegł w jej kierunku.
-Maaaamuuuuusiaaaaaaa!!! - rzucił się na nią. Oczywiście swoim ciężarem ją powalił.
-Na rany Chrystusa... a kim że jesteś?! - wydusiła z siebie.
-Mama! - krzyknął.
-Ja? - zdziwiła się jak inni.
-To twój synek? - zapytała zaskoczona Szysza.
-Ale... ja mam tylko troje dzieci... z Tomkiem... - powiedziała słabym głosem.
-Chodź do gabinetu. Musimy to omówić. - powiedziała władczyni. - Kejti! - zawołała.
-Tak? - zapytała.
-Przypilnuj rowerzystę i bękarta. - wydała rozkaz.
Katja skinęła głową i zapoznała się z kolejnym gościem.
-Witaj, jestem Kejti. - przedstawiła się. - A Ty jak masz na imię?
-STEFAN!!! - wydarł się optymistycznie.
-Ohh, rozumiem...
Pietrek stanął obok niej.
-Mną opiekować się nie musisz - skinął okiem.
-Wiem. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Chętnie Ci pomogę ze Stefanem. - powiedział.
-Dziękuje, na pewno to wiele da.
Chwycił jej rękę i pocałował. Była zaskoczona jego dżentelmeńskim gestem. Znów miała przed oczami lata młodzieńcze i Roberta... To wciąż bolało.
-Wszystko w porządku? - spytał widząc jej zamyślenie i smutną minę.
-Tak... - mruknęła. - Wszystko jest ok. - westchnęła.
-Może krótko się znamy... ale jeśli coś cię dręczy to możesz mi powiedzieć. - objął ją ramieniem.
-Dzięki...
Stefan wyskoczył nagle.
-STEFAAAAN!!! - krzyknął radośnie.
-Znamy już twoje imie, Stefan. - powiedział Pietrek.
-Ale Stefan tak zajeeeerzaaaściee brzmiii!! - odpowiedział uradowany.
Stefan był już dorosłym mężczyzną, lecz zachowywał się jak duże dziecko. Był zdecydowanie optymistą i świrem. Zdaje się, że w pozytywnym znaczeniu.
Tymczasem w gabinecie Szyszki.
-Ty wiesz co to oznacza? - zapytała patrząc groźnie na Magdę.
-Wiem. - odpowiedziała spokojnie. - Ale to nie moje dziecko, więc nie mam powodów do zmartwień.
-Ahh tak? - podejrzliwie zapytała.
-Wystarczy zrobić badania DNA i będzie wiadomo, że mam rację.
-Towarzyszko! Ja Ci nie wierzę! - powiedziała głośno.
-Dlaczego?
-Bo... on jest bardzo do Ciebie podobny!
-Głupi argument.
-Głupie to jest kłamanie towarzyszko!
-Nie rozumiem dlaczego uparłaś się, że to moje dziecko i że kłamię?
-W takich przypadkach muszę być ostra. - powiedziała władczyni pijąc kawę, która nie była już tak gorąca.
-Coś kręcisz. - zaczęła podejrzewać Madzia. - Dziwnie się zachowujesz i jesteś do siebie niepodobna. Czyżby zauroczenie generałem tak Cię zmieniło w ciągi kilku chwil?
-Zamknij się. - mruknęła. - Idź do swojego bękarta.
Magda wciąż spokojna wstała i dodała na koniec.
-Dobrze, opuszczę ten gabinet. Widać okres Ci idzie. - zamknęła drzwi, a Szysza warknęła i mruknęła coś pod nosem.
W salonie Magdę spotkał nietypowy... a w zasadzie typowy widok jak na Mariana, Mariana Juniora albo Perłę po pijaku i na kacu - Stefan wisiał na żyrandolu.
-Mój Stefanie... chmurnooki... pytaj o mnie... - jęczał.
-A jemu co się stało? - spytała się Kejti.
-Stefan uznał, że będzie sokołem i wlazł tam. - odpowiedziała.
-Stefanku... - zawołała. - Zejdź proszę.
-MÓJ MIŁY!! - ryknął.
-Schodź KURWA! - ryknęła tym razem Madzia.
Stefan posłusznie zszedł.
-Dopiero zareagował na "kurwa", heh. - zauważył jakże celnie Pietrek.
-Bo jestem kurwa. - odpowiedział Stefan.
Pietruś zrobił wielkie oczy.
-No, Stefan Kurwa jestem.
Obserwujący sprawę Gorowicz popłakał się ze śmiechu.
-Jak możesz być... kurwą? - spytała zmieszana Kejti.
-Normalnie.
-Za 50 dych na godzinę. - rył ze śmiechu Marcin.
W pałacu pojawiła się młodzież - Rob Krawczuk, Kasia Galupienko, Paweł i Szymek Kowalow oraz Kudłaty Riddle. 
-Ty, co to za kolo? - Kudłaty szturchnął Roberta.
-Nie kojarzę go... chyba nie tutejszy... ale wygląda jak Marian.
-Patrzcie! On ma bluzkę Stonesów! - wskazała Kaśka.
-Czaaaaad! - jęknęli panowie.
Podeszli do niego i nawiązali rozmowę. Od razu go polubili. W końcu to Stefan.
-Może zamieszkać z nami? - spytał Kudłaty robiąc słodkie oczka do swojej matki.
-Cóż... - westchnęła. - Wyboru i tak nie mam. Więc tak - może.
Młodziaki się ucieszyli i zabrali Stefana na strych. Nie spytali nawet po co jest tu Stefan, ale może on sam im powie? Czas pokaże.
Tymczasem Magda spojrzała na Kejti i Pietrka. Patrzyli sobie głęboko w oczy, śmiali się, rozmawiali. Dawno nie pamiętała Katji tak szczęśliwej. Ona promieniowała. Szczęście się do niej uśmiechnęło. Czas najwyższy. Pomyślała teraz o swoim mężu, Tomie. Przypomniała sobie wyjazd do Rosji, zepsuty pociąg, brak łączności z domem... tylko on akurat poleciał po nią. Pamięta jego babcię Adiel, która kilka dni potem zmarła po tym jak spełniło się jej życzenie o zobaczeniu wnuka przed śmiercią oraz Laurę, która mieszka teraz w Prypeci nad stawem z Perym. Wszystko tak szczęśliwie się potoczyło. Nawet dla niej. Ma męża, dzieci, piękny dom, przyjaciół... czuła się spełniona. 
Po tych wspomnieniach zastanawiała się nad zachowaniem Szyszy. Co się nagle stało? Odkąd w jej życiu pojawił się generał Kowalow to Szyszka zaczęła się inaczej zachowywać. Niby ta sama osoba, a jednak jakby inna. I to zachowanie w gabinecie - co w nią wstąpiło? Madzia chciała tłumaczyć sobie to zespołem napięcia przedmiesiączkowego, lecz czuła, że przyczyna leży gdzie indziej. Pomyślała, że musi uważać na Szyszę i jak najszybciej wyjaśnić sprawę Stefana. Byłam absolutnie pewna, że to nie jej syn. Nie mogła przecież mieć amnezje i nie pamiętać niby ciąży, porodu i losów Stefana. Wiedziała, że musi porozmawiać z nim i dowiedzieć się czegoś. Teraz na pewno tego nie zrobi - jest z dzieciakami.
-Pani Madziuuu! - krzyczała Kasia, która szybko zeszła po schodach a za nią bliźniaki. - Stefan skoczył z okna!! 
Magda przeżegnała się i przeraziła, że się zabił i nie dowie się jaki będzie finał sprawy.
Nagle do Pałacu wszedł... własnie Stefan. Kasia zemdlała.
Rob i Kudłaty byli już na dole i dostrzegli Stefana.
-Ty! Przybył za światów! - jęknął Kudłaty.
-Bo ja jestem..... STEFAN KURWA!!!
O tak...

1 komentarze:

Kaleid pisze...

Całe boskie, ale końcówka mnie rozwaliła. <3