Zamykam bloga, wybaczcie. Nie usuwam go, zostawiam wam do czytania poprzednich notek.
Dziękuje i pozdrawiam wszystkich czytających.
piątek, 20 lipca 2012
End
Autor: Roxanne Barrett o 03:00 1 komentarze
poniedziałek, 19 marca 2012
Zazdrość
W pałacu pojawił się nijaki Szymon Galupienko. Wciąż zajmował się ochroną domu Królowej. Jego oczom również nie uniknął Stefan skaczący z balkonu i wychodzący z tego bez szwanku.
-Pierun, żyje... - skomentował.
Kasia odzyskała przytomność w ramionach Roberta i w jego usta, które ją całowały.
-Cześć tato. - pomachała ojcu.
Wtedy zamiast skupić swój wzrok na córce albo Stefanie, ujrzał mężczyznę u boku Katji. Poczuł się bardzo zaniepokojony tym faktem. Kochał ją przez całe życie, choć pół życia spędził z Ewką i doczekali się dzieci. Niestety, Ewka zauroczona przystojnym Hiszpanem, który pojawił się w Prypeci, wyjechała z nim zostawiając wszystko. Przysłała tylko papiery rozwodowe. To był cios dla wszystkich, szczególnie dla Szymona, który sądził, że spokojnie u jej boku spędzi resztę życia. Lecz gdy zmarł Robert, pomyślał, że spróbuje pocieszyć Kejti i zbliżyć się do niej tak by mogli w końcu na zawsze się połączyć. Ponownie w jego głowie narodziła się myśl, która go dręczyła 20 lat temu - żałował, że gdy ją uratował nie ujawnił się. Sam pamiętał, że kilka lat potem od tego zdarzenia Katja mu wyznała, że gdyby to zrobił to by byli razem. Zapamiętał również, że choć kocha Roberta, to on zawsze będzie miał miejsce w jej sercu.
Widząc więc innego przy niej poczuł się mocno zazdrosny. Przy nim Kejti śmiała się, widać było, że bije od niej radość. On tego nie umiał dokonać. Przez to nawet go nie zauważyła, była zajęta tym drugim.
-Szymonie - Magda zwróciła się do niego - To jest nasz nowy gość... i mieszkaniec Pałacu, Stefan.
-Sieeemaaa! - krzyknął uradowany Stefan.
-Cześć... - odpowiedział, po czym wziął Magdę na bok. - Skąd wytrzasneliście tego następnego Mariana?
-Cóż... to trochę skomplikowane... opowiem Ci to później. - odpowiedziała.
Dopiero wtedy Katja zauważyła go.
-Szymon! - powiedziała i podeszła do niego. Przytuliła go. - Tak się cieszę, że Cię widzę!
Poczuł jej ciepło na sobie. Przytulił ją mocno do siebie. Była taka delikatna w jego ramionach. Nie chciał jej puścić z ramion. Nawet pogłaskał jej włosy.
-Szymuś!... Zadusisz mnie. - powiedziała chcąc się wyrwać, więc ją puścił.
Miała tak szare oczy niczym stal. Takie, w których można się zakochać. To właśnie to jej spojrzenie go urzekło. W życiu nie widział tak hipnotyzujących oczu.
-Mamy aż dwóch gości! - oznajmiła.
-Taaa... poznałem już tego trzeciego Mariana.
-Hihi. - zaśmiała się. - To teraz poznaj kogoś wspaniałego! - przedstawiła. - To Piotrek Leżakow.
Panowie wymienili uścisk dłoni. Galupienko starał się ukryć tą lekką niechęć do mężczyzny.
-Jestem niezależnym dziennikarzem(ale nie tylko!) i pragnę przeprowadzić wywiad z mieszkańcami Pałacu Królewskiego. -wyjaśnił Piotr.
-Uhm. - mruknął Szymon.
-Pan również tu mieszka?
-Nie. - mruknął jakby ze złością.
-Aha, rozumiem.
-To mój interes gdzie mieszkam.
Piotrek wyczuł dziwny ton w rozmowie z Szymonem - odniósł wrażenie, że Galupienko jest źle do niego nastawiony. Zauważyła to też Katja, która postanowiła na osobności pomówić z Szymkiem.
-No wiesz co Szymon, jesteś dorosły mężczyzna a zachowujesz się jak burak za przeproszeniem! - powiedziała mu.
-Ja, burak? - powiedział jakby nie wiedział o czym mówi, lecz nic, żadne kłamstwo i maska nie ukryją się przed nią.
-Tak, burak. Za twoją postawę obrażonego chama! Znasz go?
-Teraz tak.
-Aha, czyli nie wcześniej. Dlaczego więc tak bezczelnie mu odpowiadałeś?! Piotrek to sympatyczny człowiek... jak Robert... Na pewno da się go polubić!
-Ja go lubić nie muszę.
-Ok, nie musisz. Ale miej szacunek. Nie musisz wszystkim pokazywać, że jesteś wkurwiony z powodu rozwodu.
-Nie chodzi o ten jebany rozwód! Tylko o...
-Tylko o co, panie bulwersie.
-O.. - nie mógł tego wymówić. Nie potrafił powiedzieć "o to, że Cię wciąż kocham i nie chcę znów Cię stracić". - O nic! Nieważne! - odszedł.
Katja kiwała głową.
-Chyba o zazdrość... - dokończyła za niego mówiąc po cichu pod nosem.
Po raz pierwszy od prawie 20 lat Szymon pomyślał o papierosie.
-Nie, nie mogę... - mruknął.
Tym czasem obok niego stanął Marcin Gorowiczow z cygarem.
-Kusisz bracie, kusisz.. - mruknął Szymek.
-To zapal. - odpowiedział krótko Gorowiczow rozkoszując się dymem.
-Po 20 latach?
-Łooo! To tym bardziej! Ale... kłopociki jakieś?
-Nieodwzajemniona miłość.. ogólnie przejebane w tych kwestiach.
-Nie łam się bracie. - poklepał go po plecach. - Mnie zdzira zostawiła, bo dostała bzika jakiegoś. Córka nam zaszła w ciążę z narkomanem, który się zacpał i zamiast dzieci nam wspierać to pizda wcześniej spakowała walizki i mnie zostawiła! Ale ruchać się dała jeszcze tak do.. trzydziechy. Potem ciągle ją łeb napierdalał, a potem się okazało, że zdradza mnie z jakimś Wiktorem spod siódemki. Jeszcze znalazłem jej pamiętnik w którym napisała, że mam za krzywego, Roberta to emo, nieodżałowany Robert to stara baba z penisem, Magda to gruba rura, Szysza to srająca kawą egoista, Ty to pierdolony seksoholik, Gahanow to rasta z wąsem, Alan to skurwysyn z piwem, Zuzia to dziwka, Ewa to faszystka, Perła to pedofil, Czarna to lolitka, Tomuś to debil, Pery to Hugh Hefner, Laura to króliczek playboya, Marian to pojeb i tak dalej... Sama jak pizda a innych ocenia.
-Łoh, ostro.
-No, tak przez 20 lat, kurwa. Czuję się wyruchany.
-Ja też...
-No cóż... kobiety... inne są kurwami, inne aniołami. Mamy pecha, bracie. Ale może się kiedyś poszczęści. Nasz brat Gahanow też łatwo nie ma. Przecież wiemy, że on ją zdradził, bo ona zdradziła go z... - ich rozmowę przerwał Stefan, który szczekał. Pobiegli więc zobaczyć co się dzieje.
Magda postanowiła pomówić z Kejti.
-Co się dzieje? - zapytała Kowalowa.
-Stefan to ponoć mój syn. - zaczęła Madzia.
-Co?! - Kejti się zszokowała.
-Słuchaj... ale chodzi o to, że właśnie nie jest. Szysza się uparła, że jest i powiedziała, że za bękarta...
-No?
-...Wywali mnie z Pałacu, media mnie zmieszają z błotem i zostanę wygnana z kraju.
-Ale to nie średniowiecze!
-Wiem, ale podobno przez to, że był on ukrywany przed jakieś 20 lat to się znaczy oszustwo i atak w stronę władzy, więc jestem zdrajczynią.
-To chore! Myślałam, że Szysza jest mądrą i normalną władczynią.
-Też tak sądziłam. Zrobiła się jakaś dziwna. Nie pozwala mi na badanie DNA.
-Dlaczego?
-Nie wyjaśniła.
-Skoro to nie twój syn to.... to czyj? Myślałam w ogóle, że on żartuje z tą mamą.
-Ja też. Dlatego musimy porozmawiać z nim.
-MusiMY?
-Tak. - złapała ją za ręcę. - Roberto... Katjuszo... Katjo... musisz mi pomóc, bo zostałaś mi Ty, Tomek, dzieci... wszyscy oprócz Szyszy w zasadzie... ale Tobie ufam teraz najbardziej. Pomóż mi.
Kejti skinęła głową.
-Pomogę.
Przytuliły się.
-Więc... Kejti... - zaczęła kolejną rozmowę. - Powiedz mi coś o tym Piotrku. - mrugnęła.
-Jest całkiem sympatyczny. - uśmiechnęła się.
-Chyba serce Ci szybciej bije. - zaśmiała się.
-Może... ale wciąż pamiętam o Robercie... i w dodatku Szymon...
-Czyżby?
-Zrobił się tak zazdrosny, że nie przepada za Piotrem. Nie umiał mi tego powiedzieć, ale wyczułam to.
-Zatem znowu będzie walka o Ciebie. - westchnęła Magda.
-Cóż... Zostawiam to losowi. Niech on zdecyduje z którym mam być.
-Amen.
Zadzwonił telefon. Odebrała Katja.
-Słucham?
-Roberta! - odezwał się głos Laury.
-Hej Laura.
-Czy jest u Ciebie Piotruś?!
-Który?
-No, mój Piotrusio słodki!
-Ahh, twój syn. Aaa, jest, jest. Bawi się z Polą.
-Dzięki bogu! Usmażyłam godzinę temu paluszki rybne - jego ulubione i czekam!
-Dobrze, powiem mu, że ma się pojawić u ciebie.
-Koniecznie! Poczekaj, Pery chce porozmawiać.(chwila ciszy) Cześć Roberta!
-Cześć Pery.
-Słuchaj, jadę na ryby w weekend. Piotrek mówił, że chce zabrać Polę, ale nie wie czy Ty...
-Pozwalam!
-Ok, dzięki. - zaśmiał się. - Obiecuję, że nic im się nie stanie! Ryba nie siada!
-Mucha Pery, mucha...
-Mucha? Ta taka z polskiej TV? Czy tam ministerka.
-Oh Pery...
-Ok, to ja oddaję małżowinę.(chwila ciszy). Załatwione?
-Tak.
-Ok, to ja kończę i czekam na niego!
-Spoko.
-Papa!
-Buźki.
(koniec)
Do pokoju wpadł zdyszany Paweł Kowalow.
-Mamo! - krzyknął ledwo. - Steee...stefan... on..
-Co?
-Stefan biegł na czworaka za psem!
Zrobiły facepalm.
-Niech dalej biegnie. Możesz mu dac nawet kość. - machnęła ręką.
-Właściwie... on nawet ukradł psu kość.
O tak... życie ze Stefanem łatwe nie jest...
Autor: Roxanne Barrett o 00:12 2 komentarze
środa, 14 marca 2012
Gość
-Kejti brzmi tak brytyjsko. - zauważył.
-Ano, bo wyjechałam do Great Britain na pół roku i tam mi mówili "Kejti", and you know..
Gość się zaśmiał i wymienił uśmiechy ze Ukrainką, u której Brytania w duszy grała.
Towarzyszka Magda Riddle i jej mąż Tomasz wrócili po krótkich wakacjach w Polsce do radioaktywnej Prypeci. Jak to na nich przystało, wizyta gościa ich nie zdziwiła, a ucieszyła.
Magdusia postanowiła porozmawiać z Szyszą, więc przy stole stuknęła 3 razy pazurami w szklankę - to był ich znak. Zamknęły się w gabinecie Szyszenko.
-Słyszałam, że wykopałaś Kowalowa... - zaczęła Riddlejowa.
-Zero facetów! To owłosione, wielkie bestie i wieczne coś im wisi lub staje! - oburzyła się Królowa.
-Ale pan generał jest bardzo przystojny. - puściła jej oczko.
-Dobre sobie! Samiec mi nie potrzebny, sama się potrafię zadowolić.
-Wiesz.. znam Kowalowa, więc on ma dobre serce.
-A co Ty tak go bronisz, hę?
-Bo.. ja z nim romans miałam.
Szysza się opluła.
-Że WHAT?!
-Jak byłam młoda i głupia i zanim on był generałem, dopiero co z bronią ganiał, hihi.
-Sztyyy! Się nie chwaliła, małpa jedna.
-Krótko to trwało, ale fajnie było.
-Czemu ja tego nie mogę sobie przypomnieć?
-Bo to była kolonia... ta akurat na południu Polski..
-Ahh tak! Calutki miesiąc!
-Ano.
Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi. To był Tomuś.
-Żoneczko, mamy interesującego gościa. - oznajmił.
Panie zeszły do drzwi głównych. w nich stał młodzieniec. Widząc Magdę zrobił duże oczy i pobiegł w jej kierunku.
-Maaaamuuuuusiaaaaaaa!!! - rzucił się na nią. Oczywiście swoim ciężarem ją powalił.
-Na rany Chrystusa... a kim że jesteś?! - wydusiła z siebie.
-Mama! - krzyknął.
-Ja? - zdziwiła się jak inni.
-To twój synek? - zapytała zaskoczona Szysza.
-Ale... ja mam tylko troje dzieci... z Tomkiem... - powiedziała słabym głosem.
-Chodź do gabinetu. Musimy to omówić. - powiedziała władczyni. - Kejti! - zawołała.
-Tak? - zapytała.
-Przypilnuj rowerzystę i bękarta. - wydała rozkaz.
Katja skinęła głową i zapoznała się z kolejnym gościem.
-Witaj, jestem Kejti. - przedstawiła się. - A Ty jak masz na imię?
-STEFAN!!! - wydarł się optymistycznie.
-Ohh, rozumiem...
Pietrek stanął obok niej.
-Mną opiekować się nie musisz - skinął okiem.
-Wiem. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Chętnie Ci pomogę ze Stefanem. - powiedział.
-Dziękuje, na pewno to wiele da.
Chwycił jej rękę i pocałował. Była zaskoczona jego dżentelmeńskim gestem. Znów miała przed oczami lata młodzieńcze i Roberta... To wciąż bolało.
-Wszystko w porządku? - spytał widząc jej zamyślenie i smutną minę.
-Tak... - mruknęła. - Wszystko jest ok. - westchnęła.
-Może krótko się znamy... ale jeśli coś cię dręczy to możesz mi powiedzieć. - objął ją ramieniem.
-Dzięki...
Stefan wyskoczył nagle.
-STEFAAAAN!!! - krzyknął radośnie.
-Znamy już twoje imie, Stefan. - powiedział Pietrek.
-Ale Stefan tak zajeeeerzaaaściee brzmiii!! - odpowiedział uradowany.
Stefan był już dorosłym mężczyzną, lecz zachowywał się jak duże dziecko. Był zdecydowanie optymistą i świrem. Zdaje się, że w pozytywnym znaczeniu.
Tymczasem w gabinecie Szyszki.
-Ty wiesz co to oznacza? - zapytała patrząc groźnie na Magdę.
-Wiem. - odpowiedziała spokojnie. - Ale to nie moje dziecko, więc nie mam powodów do zmartwień.
-Ahh tak? - podejrzliwie zapytała.
-Wystarczy zrobić badania DNA i będzie wiadomo, że mam rację.
-Towarzyszko! Ja Ci nie wierzę! - powiedziała głośno.
-Dlaczego?
-Bo... on jest bardzo do Ciebie podobny!
-Głupi argument.
-Głupie to jest kłamanie towarzyszko!
-Nie rozumiem dlaczego uparłaś się, że to moje dziecko i że kłamię?
-W takich przypadkach muszę być ostra. - powiedziała władczyni pijąc kawę, która nie była już tak gorąca.
-Coś kręcisz. - zaczęła podejrzewać Madzia. - Dziwnie się zachowujesz i jesteś do siebie niepodobna. Czyżby zauroczenie generałem tak Cię zmieniło w ciągi kilku chwil?
-Zamknij się. - mruknęła. - Idź do swojego bękarta.
Magda wciąż spokojna wstała i dodała na koniec.
-Dobrze, opuszczę ten gabinet. Widać okres Ci idzie. - zamknęła drzwi, a Szysza warknęła i mruknęła coś pod nosem.
W salonie Magdę spotkał nietypowy... a w zasadzie typowy widok jak na Mariana, Mariana Juniora albo Perłę po pijaku i na kacu - Stefan wisiał na żyrandolu.
-Mój Stefanie... chmurnooki... pytaj o mnie... - jęczał.
-A jemu co się stało? - spytała się Kejti.
-Stefan uznał, że będzie sokołem i wlazł tam. - odpowiedziała.
-Stefanku... - zawołała. - Zejdź proszę.
-MÓJ MIŁY!! - ryknął.
-Schodź KURWA! - ryknęła tym razem Madzia.
Stefan posłusznie zszedł.
-Dopiero zareagował na "kurwa", heh. - zauważył jakże celnie Pietrek.
-Bo jestem kurwa. - odpowiedział Stefan.
Pietruś zrobił wielkie oczy.
-No, Stefan Kurwa jestem.
Obserwujący sprawę Gorowicz popłakał się ze śmiechu.
-Jak możesz być... kurwą? - spytała zmieszana Kejti.
-Normalnie.
-Za 50 dych na godzinę. - rył ze śmiechu Marcin.
W pałacu pojawiła się młodzież - Rob Krawczuk, Kasia Galupienko, Paweł i Szymek Kowalow oraz Kudłaty Riddle.
-Ty, co to za kolo? - Kudłaty szturchnął Roberta.
-Nie kojarzę go... chyba nie tutejszy... ale wygląda jak Marian.
-Patrzcie! On ma bluzkę Stonesów! - wskazała Kaśka.
-Czaaaaad! - jęknęli panowie.
Podeszli do niego i nawiązali rozmowę. Od razu go polubili. W końcu to Stefan.
-Może zamieszkać z nami? - spytał Kudłaty robiąc słodkie oczka do swojej matki.
-Cóż... - westchnęła. - Wyboru i tak nie mam. Więc tak - może.
Młodziaki się ucieszyli i zabrali Stefana na strych. Nie spytali nawet po co jest tu Stefan, ale może on sam im powie? Czas pokaże.
Tymczasem Magda spojrzała na Kejti i Pietrka. Patrzyli sobie głęboko w oczy, śmiali się, rozmawiali. Dawno nie pamiętała Katji tak szczęśliwej. Ona promieniowała. Szczęście się do niej uśmiechnęło. Czas najwyższy. Pomyślała teraz o swoim mężu, Tomie. Przypomniała sobie wyjazd do Rosji, zepsuty pociąg, brak łączności z domem... tylko on akurat poleciał po nią. Pamięta jego babcię Adiel, która kilka dni potem zmarła po tym jak spełniło się jej życzenie o zobaczeniu wnuka przed śmiercią oraz Laurę, która mieszka teraz w Prypeci nad stawem z Perym. Wszystko tak szczęśliwie się potoczyło. Nawet dla niej. Ma męża, dzieci, piękny dom, przyjaciół... czuła się spełniona.
Po tych wspomnieniach zastanawiała się nad zachowaniem Szyszy. Co się nagle stało? Odkąd w jej życiu pojawił się generał Kowalow to Szyszka zaczęła się inaczej zachowywać. Niby ta sama osoba, a jednak jakby inna. I to zachowanie w gabinecie - co w nią wstąpiło? Madzia chciała tłumaczyć sobie to zespołem napięcia przedmiesiączkowego, lecz czuła, że przyczyna leży gdzie indziej. Pomyślała, że musi uważać na Szyszę i jak najszybciej wyjaśnić sprawę Stefana. Byłam absolutnie pewna, że to nie jej syn. Nie mogła przecież mieć amnezje i nie pamiętać niby ciąży, porodu i losów Stefana. Wiedziała, że musi porozmawiać z nim i dowiedzieć się czegoś. Teraz na pewno tego nie zrobi - jest z dzieciakami.
-Pani Madziuuu! - krzyczała Kasia, która szybko zeszła po schodach a za nią bliźniaki. - Stefan skoczył z okna!!
Magda przeżegnała się i przeraziła, że się zabił i nie dowie się jaki będzie finał sprawy.
Nagle do Pałacu wszedł... własnie Stefan. Kasia zemdlała.
Rob i Kudłaty byli już na dole i dostrzegli Stefana.
-Ty! Przybył za światów! - jęknął Kudłaty.
-Bo ja jestem..... STEFAN KURWA!!!
O tak...
Autor: Roxanne Barrett o 00:49 1 komentarze